Karol Wasiek: Podczas tych wakacji zadebiutowałeś w reprezentacji Polski. Jak oceniasz swoje pierwsze występy w kadrze?
Mateusz Ponitka: Najważniejsze jest to, że awansowaliśmy do Eurobasketu, to się liczy. Nasz cel został osiągnięty i to z pierwszego miejsca. Odrobina szczęścia nam dopisała i byliśmy najlepszym zespołem w grupie. Wydaję mi się, że były niezłe mecze, ale też przydarzały się nam słabsze spotkanie. To była taka sinusoida. Mam nadzieję, że w następnym roku będzie znacznie lepiej.
Wiele osób zabrało już głos, co do do waszej słabej gry na początku tych eliminacji. Jak ty się do tego odnosisz?
- Najlepiej podsumował to Marcin Gortat, który powiedział, że jesteśmy bardzo młodym zespołem. Z każdym meczem, treningiem coraz bardziej się zgrywaliśmy. Każdy łapał coraz większe doświadczenie, co później przykładało się na mecze. Byliśmy bardziej pewni siebie, bardziej zgrani. Ta seria pięciu wygranych to w całości zasługa nas oraz trenera.
Wiem, że już na dziesięć dni przed pierwszym meczem eliminacyjnym zaczęliście rozpracowywać Belgów. Czy nie za bardzo skupiliście się na ich grze, a nie na swojej?
- Ciężko powiedzieć. Ten mecz potoczył się, tak jak się potoczył. Widocznie musieliśmy przegrać, żeby później wygrać te ostatnie pięć meczów. Nie ma, co teraz roztrząsać tych tematów, w takim sensie, że przegraliśmy z Belgami, czy Finlandią. Jesteśmy w Eurobaskecie i to jest najważniejsze.
Jaka była twoja rola w zespole? Czego wymagał od ciebie trener?
- Trener chciał, żebym wniósł trochę energii i świeżą krew, kiedy wchodziłem na parkiet. Miałem z siebie dawać wszystko po obu stronach parkietu. Zdarzały się lepsze i gorsze, ale wydaję mi się, że poniekąd ze swojego zadania się wywiązałem.
Podczas tych wakacji grałeś także w reprezentacji Polski U-20. Tam miałeś znacznie inną rolę w zespole. Tam byłeś liderem, z kolei u trenera Pipana byłeś typowym zadaniowcem. Trudno było się przyzwyczaić do nowej roli?
- Ja już się tego nauczyłem, bo początki w Warszawie takie były, później w Asseco Prokomie Gdynia. Te dwie miesiące w Gdyni były naprawdę dobrą lekcją dla mnie. Odpowiadając na pytanie, to nie było dla mnie żadnego problemu.
Jaką rolę w zespole odgrywał Marcin Gortat? Jak jego obecność wpływa na pozostałych członków drużyny?
- Jest zarówno świetnym koszykarzem, jak i człowiekiem. Pomagał zwłaszcza Przemkowi Karnowskiemu oraz nam młodym zawodnikom wejść w drużynę. W ogóle te dwa miesiące na kadrze były bardzo dobre. Starsi zawodnicy bardzo miło nas przyjęli, jako tych debiutujących i dzięki temu też pomogli też kadrze pomóc.
Dzięki temu także udało wam się zbudować odpowiednią chemię w zespole, która także jest nieodłącznym elementem drużyn koszykarskich.
- Tak, dokładnie. Chemia, atmosfera w zespole była na wysokim poziomie i to zawsze ułatwia zespołom osiąganie lepszych wyników.
Jak oceniasz nasze szanse na przyszłorocznym Eurobaskecie? Łukaszowi Koszarkowi marzy się ćwierćfinał, a ty jak do tego podchodzisz?
- To ciężko powiedzieć. Zostało jeszcze dużo czasu do tego turnieju. Dla nas młodych zawodników te rozgrywki będą ważne, bo będzie Euroliga, a także liga polska. Każdy z nas chce się rozwijać, trenować, robić postępy. W przyszłym roku możemy być naprawdę dobrym zespołem. Ja będę na pewno bardzo mocno trenował, żeby znaleźć się w kadrze i zagrać lepiej niż w tym roku.