Julie McBride już w pierwszym meczu rozgrywek w Toruniu postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, jeżeli chodzi o własną dyspozycję. Doświadczona koszykarka nie zamierza jednak spuszczać z tonu i... opuszczać parkietu nawet na sekundę. W sobotę przeciwko ekipie KK ROW Rybnik spędziła na boisku aż... 50 minut!
- Nie jest to dla mnie żadna nowość, że praktycznie nie mam czasu na odpoczynek w czasie meczu. W poprzednich klubach było podobnie - powiedziała po meczu, który jej drużyna wygrała po dwóch dogrywkach.
Pomimo ewidentnego zmęczenia, to właśnie McBride zrobiła różnicę w kluczowych dla losów meczu drugiej dogrywce. Skutecznie penetrowała pod kosz i nie myliła się z linii rzutów wolnych. Całe spotkanie Amerykanka zakończyła z dorobkiem 34 punkty, 11 asyst i 5 zbiórek co tylko pokazuje, jaki wkład miała w sukces.
Uwagę może zwrócić wynik, bowiem tak duże zdobycze punktowe w żeńskiej koszykówce niemal się nie zdarzają. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że mecz trwał 50, a nie 40 minut. - Zdecydowanie był to mecz bez obrony! To nie podlega żadnej dyskusji! - komentuje. - Musimy poprawić ten element gry, bo dzisiaj zdecydowanie było za dużo błędów.
Zadowolony z postawy swojej podopiecznej musiał być szkoleniowiec Tomasz Herkt. - Cieszę się, że mamy taką zawodniczkę w naszej drużynie - komentuje. - Czy mogłem jej dać w tym meczu odpocząć? Pewnie tak, ale mogłoby to odbyć się kosztem zwycięstwa. Teraz mamy serię meczów z teoretycznie słabszymi drużynami i wtedy swoje szanse dostaną z pewnością młode zawodniczki.
O postawie liderki Artego dużo mówią jej aktualne statystyki, które kształtują się na poziomie 25 punktów, 8 asyst oraz 6,7 zbiórki na mecz... a wszystko to spędzając na parkiecie średnio 43,2 minuty! To wystarczy za komentarz, w głównej mierze dzięki komu bydgoska ekipa po trzech meczach jest nadal niepokonana.