28-letni Amerykanin zapisał na swoim koncie 14 punktów, 9 zbiórek, 9 asyst, 4 przechwyty, a do tego wymusił aż siedem fauli. Hosley na początku sezonu potwierdza słowa, które powiedział w wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej: - Nie martwcie się o to, czy rzucam 20 punktów. To bez znaczenia, czy trafię mniej, czy więcej. Najważniejsze, by po meczu przy nazwie naszej drużyny była wygrana. I jak na razie zielonogórzanie tylko zwyciężają w TBL.
Z Jeziorem Amerykanin przebywał na parkiecie aż 34 minuty (dłużej grał tylko Walter Hodge). W tym czasie "T2" wykonał tylko osiem rzutów z gry. Choć często miał dogodne pozycje, wolał rozdawać piłki swoim kolegom, dzięki czemu zakończył spotkanie z 9 asystami (znakomite podanie do Jonesa). Miał ich więcej od Hodge'a (o jedną). Na uwagę zasługuje drużynowa gra zielonogórskiej ekipy - 26 asyst przy 17 Jeziora.
Stelmet musiał się sporo namęczyć, by pokonać Jezioro. Tarnobrzeżanie wygrali aż trzy kwarty, ale gospodarzom wystarczyła ta jedna - zabójcza po przerwie, wygrana 29:10. Quinton Hosley udowodnił po raz kolejny, że nie przybył do Zielonej Góry, by być typowym strzelcem, ale by dawać coś więcej drużynie.
Wielkie sprawdziany czekają Hosley'a w najbliższych kilkunastu dniach. Przed Stelmetem bowiem wyjazd do Gdyni na mecz z mistrzem Polski Asseco Prokomem. Następnie do Zielonej Góry zawita wicemistrz - Trefl Sopot. Po spotkaniu ze Startem Gdynia "T2" stanie razem ze Stelmetem naprzeciw wielkiego Unicsu Kazań.
Dodajmy, że po trzech kolejkach TBL statystyki Quintona Hosleya to 17,7 pkt., 5,3 zb., 4,0 as. i 1,7 prz.