Nie minęły jeszcze trzy minuty meczu a Trefl już zdążył odskoczyć gospodarzom, tyle że z czasem sopocianie stanęli w miejscu. Wykorzystała to drużyna z Winnego Grodu, która po początkowej indolencji znalazła odpowiedni rytm i najpierw rozpoczęła pogoń a następnie objęła prowadzenie. Zielonogórzanie w ataku wykorzystywali swoje największe atuty w postaci tradycyjnie aktywnego Waltera Hodge'a, skutecznego Kamila Chanasa oraz Roba Jonesa.
Podopieczni Żana Tabaka nie dali za wygraną i jeszcze pod koniec pierwszej kwarty ruszyli w pościg za Stelmetem. Żółto-czarni dopięli swego w 12. minucie, kiedy to doprowadzili do wyrównania. Na tym zespół znad morza nie poprzestał, bo świetnie spisywał się Filip Dylewicz. Doświadczony zawodnik nie tylko dobrze grał w strefie podkoszowej, ale trafiał też z dystansu. Trefl znowu zdołał uciec i na przerwę schodził z zaliczką pięciu punktów.
W drugiej połowie wicemistrzowie Polski próbowali przypieczętować wygraną. Sopocianie grali doprawdy nieźle, dzięki skutecznej grze Polaków. Sytuacja Stelmetu stała się trudna, ale w ekipie Mihailo Uvalina dobre zawody rozgrywał Oliver Stević, który ciągnął zielonogórzan. Z czasem dołączył do niego Chanas, dzięki czemu ekipa z Winnego Grodu wróciła do gry.
Radość gospodarzy nie trwała jednak długo. Trefl zdołał jednak odeprzeć napór Stelmetu, znowu wskakując na wyższe obroty w ofensywie. Ostatecznie wicemistrzowie Polski odnieśli zwycięstwo, do czego walnie przyczynili się rodzimi zawodnicy z Dylewiczem (autor aż 25 punktów!) na czele.
Stelmet Zielona Góra - Trefl Sopot 72:84 (23:21, 20:27, 15:17, 14:19)
Stelmet: Stević 18, Hodge 15, Chanas 15, Hosley 14, Jones 6, Cesnauskis 4, Lopicić 0, Stelmach 0, Sroka 0.
Trefl: Dylewicz 25, Zamojski 11, Michalak 10, Looby 10, Waczyński 8, Spralja 7, Turner 6, Dąbrowski 4, Harrington 3, Stefański 0.