Koszykarze Startu Gdynia nawiązali wyrównaną walkę ze Stelmetem Zielona Góra. Gdynianie w drugiej połowie zbliżyli się nawet na sześć punktów, ale na finiszu lepsi okazali się gracze Mihailo Uvalina. - Moim zdaniem zabrakło przede wszystkim spokoju i opanowania w ataku. Za każdym razem, gdy wybroniliśmy akcję w obronie to w głupi sposób oddawaliśmy piłkę przeciwnikowi. Straty przesądziły o ostatecznej porażce - twierdzi Sebastian Kowalczyk ze Startu Gdynia.
Młody rozgrywający z Gdyni rozegrał bardzo przyzwoite spotkanie, bo rzucił 12 punktów i dał drużynie sporo energii z ławki. - Trener od każdego z nas wymaga gry na 100 procent, zaangażowania i walki w każdym meczu. Ja osobiście staram się wnieść do zespołu dużo energii, lecz czasami wiąże się to z licznymi stratami w moim wykonaniu. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie się to zmieni a Start Gdynia zacznie odnosić zwycięstwa - dodaje Kowalczyk.
Dla zawodnika Startu był to pierwszy pojedynek przeciwko ekipie z Zielonej Góry. Duże wrażenie na Kowalczyku zrobił rozgrywający Stelmetu - Walter Hodge. - Był to dla mnie pierwszy mecz przeciwko zespołowi z Zielonej Góry, jak i przeciwko Walterowi. Jest to bardzo dobry, szybki zawodnik, którego ciężko powstrzymać w grze 1 na 1, lecz nie raz pokazaliśmy w sobotnim meczu, że zaangażowaniem i grą zespołową można sprawić mu wiele problemów - ocenia rozgrywający z Gdyni.