Koszykarz zapytany o nie najlepszą grę swojej drużyny nie krył rozczarowania krytycznymi opiniami. - Nigdy nie pochwalicie nas za to co robimy. Zawsze zaczynamy od tego co jest złe, a nie dobre. Wróciłbym do tego, że w końcu wygraliśmy i udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie zwyciężać. Mieliśmy jakiś przestój w czwartej kwarcie, ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Miejmy nadzieję, że ten końcowy wynik, który widnieje na tablicy będzie się powtarzał zdecydowanie częściej - odpowiedział zawodnik Spójni Stargard Szczeciński.
Każda kolejna porażka na własnym parkiecie sprawiała, że w hali pojawiała się mniej liczna grupa sympatyków. Równie długo jak ich Koszykarze w sezon wchodzili kibice, gdyż zorganizowany doping przez cały mecz udało się stworzyć dopiero właśnie w minioną sobotę. - Zapełnienie hali w dużej mierze zależy od nas, ale nie tylko. Pamiętam, że w Stargardzie przychodziło zawsze wiele osób i chętnie oglądali koszykówkę. Wydaje mi się, że kibic powinien wierzyć w zespół do końca. Nie tylko cieszyć się po wygranej, ale wspomagać zespół w trudnych chwilach - przyznał Szczepaniak w rozmowie ze Sportowefakty.pl.
Spójnia świetnie zaczęła sezon ogrywając obecnego lidera tabeli, ale kolejne mecze nie potwierdziły wysokiej dyspozycji. Większość osób związanych ze stargardzkim klubem wskazuje na konieczność zgrania przebudowanej drużyny. Nie inaczej jest w przypadku naszego rozmówcy. - Mamy nowy zespół, który buduje się od podstaw. Dużo czasu potrzeba, żeby trzon współgrał ze sobą - przeanalizował. - Pracujemy cały czas nad tym, ale dochodzimy już do optymalnej dyspozycji. Na pewno musimy jeszcze poprawić skuteczność - dodał.
A może na stargardzian zadziałała "klątwa" rzucona przez sąsiada z za miedzy? W końcu po przegranym sparingu koszykarz AZS-u Radex, Łukasz Pacocha powiedział, że kto wygrywa turnieje, w lidze nie istnieje. Spójnia turniej wygrała i ligę dobrze zaczęła, lecz kolejne pojedynki mogły potwierdzać prawdziwość tego porzekadła. - Łukasz to żartobliwie powiedział. Ci co chcieli to chwycić to chwycili. Znam się osobiście z Łukaszem i na pewno był to w dużej mierze jego żart. Myślę, że tutaj się nie sprawdzi, bo od tego meczu będziemy grali zdecydowanie lepiej - skomentował zapytany o ten fakt Szczepaniak.