Koszykarze Cedevity Zagrzeb byli sprawcami największej niespodzianki w piątkowych meczach Euroligi koszykarzy. Chorwacki zepół pokonał przed własną publicznością Caja Laboral Vitorię 76:69.
Dla Cedevity było to historyczne, premierowe zwycięstwo w rozgrywkach Euroligi koszykarzy. Podopieczni Bozidara Maljkovicia od początku narzucili twarde warunki gry gościom. Baskowie mieli zwłaszcza problemy z powstrzymaniem Miro Bilana i Bracey Wright`a. Obaj zdobyli kolejno 16 i 14 punktów dla Cedevity. W szeregach ekipy Dusko Ivanovicia wyróżnił się Fernando San Emeterio -15 pkt. Przeciętny występ zaliczył natomiast Maciej Lampe, który pomimo 11 punktów trafił jedynie 2/8 rzutów na półdystansie.
Do dużej niespodzianki doszło także w Atenach, gdzie Panathinaikos Ateny przegrał z Chimki Moskwa. W ekipie "Koniczynek" dramatyczny występ zanotowali, zeszłoroczny król strzelców Liga Endesa Andy Panko (1 pkt, 0/7 za 2 pkt.) i ikona greckiego klubu Dimitris Diamantidis (0/7 z gry). Panathinaikos trzymał w grze duet Roko Ukić - Sofoklis Schortsanitis, który w sumie zdobył 25 "oczek". O zwycięstwie gości, w szeregach których prym wiedli Zoran Planinić (18 pkt.) i Kresimir Loncar (14 pkt.) zadecydowała znakomita czwarta kwarta, wygrana przez Chimki 21:9.
Rewelacyjnie w tym sezonie Euroligi radzą sobie koszykarze Żalgirisu Kowno, którzy powoli urastają do rangi "czarnego konia" tych rozgrywek. Tym razem liwini bez większych problemów ograli w Stambule silny Anadolu Efes 77:64. Zespół dowodzony przez Joana Plaze zaproponował niesamowicie twarde warunki gry w obronie tureckiej ekipie, wyłączając niemal całkowicie najlepszych strzelców gospodarzy. U miejscowych wyróżnił się jedynie Semih Erdem (20 pkt.), po stronie gości 21 "oczek" zapisał Marko Popović, co ważne wszystkie rzutami z dystansu przy wręcz niesamowitej 70% skuteczności – 7 na 10 prób! Doświadczony zawodnik tego wieczoru okazał się prawdziwym katem Efesu Stambuł.
Niespodzianki nie było za to w stolicy Słowenii, gdzie miejscowa Olimpija Lublana została odarta z marzeń o Top16. Real Madryt od początku kontrolował przebieg zdarzeń na parkiecie, nie dając "Smokom" ani przez chwilę cienia nadzieji na zwycięstwo. "Królewscy" grali szybko, kombinacyjnie, zespołowo, a co najważniejsze na niezwykle wysokiej skuteczności rzutów z półdystansu. Gospodarzom nie pomógł nawet dobry występ Dylana Page, zdobywcy 22 punktów. W hiszpańskiej drużynie, aż pięciu zawodników zapisało podwójne zdobycze punktowe, a najskuteczniejszym z nich był Rudy Fernandez z 18 "oczkami".
Mecz "o być albo nie być" w Eurolidze odbył się w Belgradzie. Kolejny znakomity występ zaliczyła wschodząca gwiazda serbskiej koszykówki Vladimir Lucić (17 pkt), co jednak okazało się być zbyt małym osiągnięciem, by pokonać tego dnia Brose Baskets Bamberg. Mistrz Niemiec przez 38 minut gonił Partizana Belgrad i w końcówce dopiął wreszcie swego. Bostjan Nachbar dobył dla gości 19 "oczek", ale to nie on, a Anton Gavel został bohaterem niemieckiej drużyny. Słowak w ostatnich minutach był nie do zatrzymania dla defensorów "Grabarzy", którzy po tym meczu mogą sobie już właściwie... kopać dół, bo w Top16 raczej ich nie zobaczymy.
Wyniki piątkowych spotkań Euroligi:
Grupa A:
Panathinaikos Ateny – Chimki Moskwa 67:79 (23:18, 18:21, 17:20, 9:21)
Union Olimpija - Real Madryt 76:89 (18:21, 17:25, 22:22, 19:21)
Grupa B:
Asseco Prokom - Montepaschi Siena 66:101 (22:21, 13:21, 12:37, 19:22)
Grupa C:
Efes Stambuł - Żalgiris Kowno 64:77 (23:25, 14:12, 14:23, 13:17)
Cedevita Zagrzeb - Caja Laboral 76:69 (24:24, 15:10, 19:12, 18:23)
Grupa D:
Partizan Belgrad - Brose Bamberg 72:77 (16:16, 25:17, 21:22, 10:22)