We Włocławku wierzą w Weedena

Po dobrym meczu z Polpharmą, Tony Weeden wrócił do słabej formy z początku sezonu, nie trafiając żadnego rzutu w sobotę. Sztab trenerski i jego koledzy z zespołu nadal jednak wierzą w Amerykanina.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

W pierwszych pięciu meczach sezonu Tony Weeden trafił tylko 14 z 53 prób z gry. Swoją słabą skuteczność na poziomie 26 procent koszykarz tłumaczył m.in. tym, że trener Dainius Adomaitis nie umiał wykorzystać jego umiejętności i kazał mu grać w stylu, który kompletnie do niego nie pasuje.

- Nie mogłem pozwolić sobie na taką grę, jaką lubię. Nie mogłem penetrować pod kosz, nie miałem możliwości do gry jeden na jednego, musiałem tylko biegać na zasłonach tam i z powrotem i czekać na okazję by odpalić trójkę. Ja jednak wolę grać z piłką - tłumaczył wówczas Amerykanin, który dodatkowo, był pełen nadziei, bowiem schedę po zwolnionym Adomaitisie przejął jego były szkoleniowiec, Milija Bogicević.

I rzeczywiście - pierwszy mecz Weedena pod skrzydłami Serba wypadł bardzo dobrze. Amerykański snajper przebywał na parkiecie przez 29 minut i w tym czasie trafił trzy ze swoich pięciu rzutów za dwa oraz trzy z dziewięciu za trzy, co ostatecznie dało mu 16 zdobytych punktów i 40 procent skuteczności z gry. Efektywność może nie powalająca, ale na pewno skłaniająca ku lekkiemu optymizmowi.

Problem w tym, że po dobrym meczu w Starogardzie Gdańskim przyszło... najgorsze spotkanie w obecnym sezonie. Przeciwko Jeziorze Tarnobrzeg Weeden nie trafił żadnej z sześciu prób z gry… po raz pierwszy w swojej karierze w Polsce! Grając w barwach Polpharmy i Basketu Kwidzyn nigdy nie zanotował meczu, w którym piłka po jego rzucie ani razu nie wpadła do kosza.

- Z Tony’m jest obecnie taki problem, że on czuje presję Hali Mistrzów. Generalnie ktoś mógłby powiedzieć, że to twardy człowiek, który niczym się nie przejmuje, ale to nie prawda. On bardzo liczy na wsparcie kibiców, bardzo liczy, że się przełamie, dlatego w każdym meczu stara się szybko wejść w rytm. Może trochę za szybko - diagnozuje problem Amerykanina trener Anwilu, wspomniany Milija Bogicević.

Pomimo fatalnego występu w ostatnim meczu i bardzo niezadowalającej formy w sezonie (20/73 z gry i 27 procent skuteczności, a także tylko 1,4 asysty i 2,1 straty), Weeden cieszy się pełnym zaufaniem ze strony sztabu trenerskiego i swoich kolegów z zespołu.

- Tony znajdzie swój rytm, ja jestem tego pewien. Znam go dobrze, wiem jak do niego dotrzeć i jestem pewien, że potrzeba tylko jego jednego dobrego występu w domu, by on znalazł formę na dłużej - mówi Bogicević, a Ruben Boykin dodaje - Tony jest strzelcem, który potrzebuje zaufania. My w niego wierzymy i tylko kwestią czasu jest, kiedy zacznie trafiać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×