Gdyńska drużyna w ostatnim czasie spisuje się bardzo słabo. Gdynianie przegrali dwa ostatnie mecze w Eurolidze, w tym 66:101 z Montepaschi Siena, a z kolei w dwóch ostatnich grach ligowych męczyli się z Rosą Radom oraz przegrali w Słupsku z Czarnymi. Trener mistrzów Polski stara się jednak zachować spokój i nie martwi się o swoją posadę: - Trener nigdy nie może czuć się pewny posady, ponieważ zawsze bierze odpowiedzialność za wynik, a to wiąże się z presją. Pytanie o moją przyszłość powinno być skierowane do osób, które mnie zatrudniły, a nie do mnie - powiedział trener gdynian.
Asseco Prokom gra jednak bardzo podobnie, do tego, jak robił to na początku sezonu. Mimo to wyniki, której gdynianie notują w ostatnim czasie są o wiele gorsze niż wcześniej. Z czego to wynika? - W naszej grze nic nie zmieniło się od momentu, w który zwyciężaliśmy. Gramy tak samo, a nasze problemy wynikają chyba z braku pewności siebie. To jest nowa drużyna, dlatego może jej się to zdarzyć. Kryzysy zdarzają się wszystkim drużynom, nawet tym najlepszy, ale to nas jednak nie usprawiedliwia. Nasza pewność siebie jest krucha, dlatego kiedy pojawia się dołek jak ten nasz, porażki mogą się zdarzać – stwierdził trener Kemzura.
Zdaniem szkoleniowca największym problemem jego podopiecznych jest brak przełożenia tego, co pokazują na treningach w meczach o punkty: - Podczas treningów nasza drużyna wygląda zupełnie inaczej. Wszystko lepiej funkcjonuje, zawodnicy starają się i ciężko pracują, a kiedy przychodzi mecz to coś nie działa tak, jak powinno – powiedział.
Mistrzowie Polski bardzo źle rozpoczęli ostatnie ligowe spotkanie w Słupsku. Gdynianie nie trafiali łatwych rzutów i pozwolili osiągnąć Czarnym przewagę, którą udało im się dowieźć do końca: - Naprawdę nie wiem z czego wynikała nasza dzisiejsza dekoncentracja. W takiej atmosferze jak dzisiaj w Hali Gryfia gra się po prostu wspaniale. Moi zawodnicy, dzięki temu powinni być zmotywowani do jeszcze lepszej gry. Zupełnie zapominamy o tym, co ćwiczymy w ofensywie na treningach, a potem gubimy się, bo nie wiemy co robić na boisku – podsumował postawę swoich podopiecznych w Słupsku Litwin.
Na koniec szkoleniowiec, który w tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich prowadził reprezentację Litwy porównał atmosferę, panującą w Hali Gryfia, do tej z Londynu: - Na Igrzyskach jedynie hale były większe – zakończył z uśmiechem Kemzura.