Jednym z koszykarzy, który potrafi wyjść do mediów po każdym spotkaniu jest Łukasz Koszarek. Nie inaczej było po czwartkowym meczu z Elan Chalon, które pokonało w Ergo Arenie mistrzów Polski 76:70. Rozgrywający Asseco Prokomu Gdynia długo i cierpliwie odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Mistrzowie Polski w ostatnim okresie spisują się beznadziejnie, przegrywając mecz za meczem. Wydawało się, że z Elan Chalon koszykarze Kestutisa Kemzury sobie poradzą. Stało się jednak zupełnie inaczej. - Mam już dość porażek. Jest ich bardzo dużo w ostatnim okresie, aż za dużo. W czwartek może była lekka poprawa w jakości naszej gry, natomiast to nie przełożyło się na wynik. To my przegraliśmy ten mecz, a nie oni go tak naprawdę wygrali - twierdzi rozgrywający mistrzów Polski.
Drużyna z Gdyni przez 35 minut nadawała ton wydarzeniom na parkiecie. Co stało się z zespołem Asseco Prokomu w tej ostatniej kwarcie? - Zabiły nas straty, których popełniliśmy bardzo dużo. Przysnęliśmy także w obronie, kiedy Rush rzucam nam trójki. Tego było zdecydowanie za dużo. Oni poczuli krew i poszli za ciosem. My się trochę cofnęliśmy, nie graliśmy ani agresywnie, ani mądrze. Ta porażka boli szczególnie z racji tego, że ten mecz był do wygrania - dodaje Koszarek.
Kiepsko gdynianie prezentują się w defensywie, szczególnie na obwodzie. Tydzień temu Bobby Brown skarcił niesamowicie mistrzów Polski, w poniedziałek Czarni Słupsk za sprawą chociażby Marcina Dutkiewicza zrobili to samo. W czwartkowym meczu katem gdynian okazał się Brion Rush. - Mamy problem z rotacją na obwodzie, nie zmienialiśmy się wtedy, kiedy powinniśmy. Mieliśmy nakreślony plan, jak to bronić. To były błędy komunikacyjne między zawodnikami, które przyczyniły się do tego, że przeciwnicy mieli otwarte pozycje. Musimy to poprawić w najbliższym czasie - ocenia Łukasz Koszarek.
Jak w takim razie układa się współpraca z trenerem Kemzurą? - Wiadomo, że teraz jest podwyższona presja, ale to normalne dla profesjonalnej drużyny. Jeżeli się przegrywa to nikt nikogo nie głaszcze i sami z trenerem musimy to zmienić - dodaje Koszarek.
Widać, że wyniki drużyny mają wpływ na atmosferę w zespole, co także podkreśla gracz mistrza Polski. - Jak się przegrywa to nie ma co się głaskać po głowie i całować po tyłkach i mówić, że wszystko jest ok. Atmosfera nie jest jakimś czynnikiem, który pcha nas w dół. Najważniejszą sprawą jest fakt, czy zespół przegra, czy wygra. Jak się przegra to jeden z zawodników myśli sobie, że mógł więcej rzucać, więcej podawać. Moim zdaniem kuleje gra zespołowa, kiedy zespół jest pod presją - mówi reprezentant Polski.
Rozgrywający Asseco Prokom zaznacza jednak, że awans do fazy TOP16 jest wciąż możliwy. - Dopóki jest szansa to wierzę w ten awans. Gramy po to, żeby wygrywać. Natomiast tych porażek jest dużo i nie czujemy się z tym jakoś dobrze.