Start Gdynia zwyciężył w starciu beniaminków z Rosą Radom

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Start Gdynia odniósł drugie zwycięstwo w tym sezonie Tauron Basket Ligi. Podopieczni Davida Dedka wygrali na własnym parkiecie z innym beniaminkiem - Rosą Radom.

To nie było porywające widowisko, choć na zastrzyk adrenaliny kibice nie mogli narzekać. Obie drużyny raziły nieskutecznością i dość szeroko rozumianym chaosem, w szczególności zawiedli radomianie. Podopieczni Mariusza Karola w całym meczu trafili tylko 19 z 64 rzutów z gry (!), czyli mniej niż 30 procent prób. To doprawdy kiepski wynik.

Mimo zwycięstwa Start dopasował się do poziomu Rosy. Gdynianie lepiej od przeciwnika radzili sobie w pierwszej połowie, co jest zasługą Grzegorza Mordzaka oraz Tomasza Wojdyły, który miał znakomity start. Później nieco zniknął a do głosu doszli inni zawodnicy. Gospodarze mieli zdecydowanie mniej problemów w ataku, toteż momentami prowadzili wysoko (nawet 10 punktami!). Utrzymać tak korzystnego rezultatu nie potrafili, gdyż beniaminek z Radomia grał zrywami.

Jeszcze przed przerwą do Mordzaka dołączył lider ekipy Robert Rothbart, w efekcie Rosa znalazła się już w całkiem poważnych tarapatach. Zawodnicy Karola próbowali dotrzymać kroku gospodarzom, długo im się nawet to udawało, ale potem dotknął ich głęboki kryzys, dlatego w ostatnich niespełna czterech minutach ani razu nie zdołali trafić do kosza.[b][tag=1744]

[/tag][/b]

Tuż po wznowieniu gry Rosa odżyła. Beniaminek wprawdzie nadal miał pewne problemy, ale dzięki zagranicznym posiłkom zdołał wrócić do gry. Gdynianie nie mogli powstrzymać ani Slavena Cupkovicia, ani też Nikola Vasojevicia. Obaj byli niezbyt groźni w pozostałych fragmentach, ale akurat w trzeciej kwarcie mieli okres dobrej gry. Zresztą nie tylko oni, bo dobrze grał też Piotr Kardaś czy Artur Donigiewicz. Startowi zaczął się osuwać grunt spod nóg, choć nadal to oni byli na prowadzeniu.

O wszystkim zadecydowała czwarta odsłona, która była... najmniej porywająca. Zobaczyliśmy raczej prawdziwe obliczenie beniaminków. Zawodnicy tradycyjnie pudłowali w wielu sytuacjach, ale mimo wszystko systematycznie dystans zmniejszali radomianie. Goście za sprawą J. J. Montgomery'ego byli już tylko "oczko" za Startem, ale na więcej nie było ich w stać w tym meczu, dlatego drugie zwycięstwo i dwa punkty powędrowały na konto gdynian.

Chociaż gracze Davida Dedka odnieśli zwycięstwo, to w tabeli Tauron Basket Ligi nadal są na ostatnim, dwunastym miejscu. Drugi beniaminek - Rosa Radom - jest przedostatni.[tag=1744] Start Gdynia[/tag] - Rosa Radom 63:61 (18:15, 17:12, 19:22, 9:12)

Start: Mordzak 14, Pełka 12, Jankowski 8, Wojdyła 7, Rothbart 6, Andrzejewski 6, Kowalczyk 5, Malczyk 4, Mokros 1, Kucharek 0.

Rosa: Cupković 14, Donigiewicz 14, Vasojević 13, Montgomery 10, Kardaś 6, Bogdanowicz 3, Bogavac 1, Adams 0, Nikiel 0, Zalewski 0, Radke 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (10)
erebe0
19.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dla Twojej info pracuje w W-wie a nie w klubie i niejestem zależny od nikogo , ani ciebie , ani klubu , ani ortografii - krótko mówiąc spadaj gamoniu  
MJisBACKinTHEbuilding
18.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co ty w ogóle piszesz nie na temat? Umiesz czytać ze zrozumieniem i wypowiadać się w sposób logiczny? Nie wiem czym się zajmujesz w tej spółce, bo z takim rozumowaniem i zdolnościami logicznego Czytaj całość
erebe0
18.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
No i w jednym się z tobą zgadzam .. , hienki mają oczy , uszy oraz odrobine rozumu .. Hehehehe już za samokrytyke zacznę ciebie lubieć  
MJisBACKinTHEbuilding
18.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Karol twoje dni są policzone, Kamyk już jest w drodze. Czyli zmiana w stylu zamienił stryjek. Oczywiste jest, że w tych gorących nowobogackich głowach już się gotuje i żaden trener nie utrzyma Czytaj całość
erebe0
18.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Adam porażka obarcza trenera ale i zwycięstwa , myśle że za wcześnie robić jakieś ruchy z trenerem , zauważ że jak równy z równym gramy mecze z najlepszymi drużynami w kraju przy pełnej widowni Czytaj całość