Wykonać plan minimum - zapowiedź meczu Wisła Can - Pack Kraków - AZS Rzeszów

W najbliższy weekend rusza runda rewanżowa FGE. Pod Wawel na starcie z mistrzem Polski przyjedzie beniaminek, AZS Rzeszów, który wygrał ostatnio dwa spotkania.

Nie da się ukryć, że nastroje w podkarpackiej ekipie są znacznie lepsze aniżeli jeszcze kilka tygodni temu. Po dość długim czasie gehenny i porażek z wyżej notowanymi oponentami najpierw pokonała ona Widzew Łódź, a parę dni później będąc na fali wznoszącej rozgromiła outsidera, PTK Pabianice. Wobec tego morale całej drużyny zostały mocno podbudowane. - Nie zmienimy już wydarzeń z przeszłości, jednak pamiętajmy, iż od startu sezonu graliśmy de facto z samymi potentatami. Jesteśmy zatem bogatsze o doświadczenia z tego okresu rywalizacji - stara się doszukać pozytywów Joanna Kędzia.

Oczywiście Akademiczki mimo ostatnich sukcesów trudno przyrównywać do krajowego czempiona, który uchodzi za bezsprzecznego faworyta tej potyczki. Niemniej jeśli zdołają one zaprezentować ambitną postawę i choć w pewnym stopniu zagrozić uczestnikowi FinalEight Euroligi 2012, wówczas sam ten fakt powinien stanowić dla nich nagrodę.

Pozytywną informacją w kontekście AZS-u jest to, że coraz więcej zawodniczek uzyskuje zadowalającą formę, co znajduje przełożenie zwłaszcza w poczynaniach ofensywnych. Zanim to nastąpiło, przednia formacja nie funkcjonowała najlepiej i wiele osób wskazywało ten czynnik jako główną przyczynę niepowodzeń.

Biała Gwiazda z kolei po raz pierwszy w obecnej edycji rozgrywek nie ma prawa na nic narzekać. W końcu zakończyła się saga pod tytułem problemy kadrowe, zakontraktowanie Alany Beard rozwiązało kłopoty z obsadą pozycji skrzydłowej, a trener Jose Ignacio Hernandez zyskał znacznie szersze pole manewru przy ustalaniu składu. - Myślę, że każdy czekał na tą chwilę. Bardzo potrzebowaliśmy kogoś więcej na obwodzie. Do tej pory właśnie tutaj jednej cząstki brakowało, ale teraz sytuacja wygląda inaczej - dodaje Anke De Mondt.

Przypuszczalnie sobotnią konfrontację hiszpański szkoleniowiec wykorzysta do zgrania nowych postaci z resztą składu. Mowa o wspomnianej Beard oraz Tinie Charles, która fakt faktem w Polsce przebywa nieco dłużej od starszej koleżanki, ale i tak momentami da się jeszcze zauważyć drobne porozumienia między nią, a partnerkami. - Sądzę, że teraz pewne sprawy potoczą się inaczej. Być może nawet zaczniemy pisać nowy rozdział zupełnie osobnej historii? Kto wie - mówi Amerykanka, nawiązując do pięknego, środowego zwycięstwa nad Spartakiem Moskwa.

Kibiców cieszy też postawa wspomnianej DeMondt. Belgijka przed listopadowymi wzmocnieniami często była osamotniona przy rzutach z dystansu i w związku z tym doskonale pilnowana przez przeciwników. Teraz pole rażenia zostało zwiększone, więc obrona rywali nie koncentruje się jedynie na niej. - Dokładnie. Miałam parę dni temu dogodne okazje do zdobycia punktów i je wykorzystałam - uzupełnia na koniec wyraźnie zadowolona 33-latka.

Mecz w sobotę o godzinie 15.

Komentarze (0)