Tomasz Kwiatkowski dla SportoweFakty.pl: Nie mamy zbyt wielu możliwości zmian w zespole

- Trener Niedbalski stwierdził, że on najchętniej nie chciałby nikogo zmieniać, a chciałby żeby zawodnicy zaczęli grać na takim poziomie, jakim potrafią - twierdzi Tomasz Kwiatkowski.

Karol Wasiek: Mówi się, że wybór Mariusza Niedbalskiego na trenera był wyborem oszczędnościowym. Na ile te informacje znajdują potwierdzenie w rzeczywistości?

Tomasz Kwiatkowski: To jest świadoma decyzja, wynikająca z naszej oceny sytuacji, w której się znaleźliśmy jako zespół. Kiedy buduje się drużynę, wybiera się trenera to zakłada się, że będzie to praca co najmniej roczna. Po odejściu trenera Tabaka, te realia trochę się zmieniają. My świadomie wybraliśmy filozofię budowy zespołu, do której trener Tabak świetnie pasował. Jego odejście nie spowodowało u nas chęci zmiany tej filozofii, ale natomiast postawiło nas w sytuacji, że mieliśmy dwie opcje do wyboru: albo wybrać trenera, który gotów będzie kontynuować tę pracę w niesprzyjających warunkach. Mam tu na myśli to, że nie ma praktycznie wpływu na to, jak ten zespół jest zbudowany. Nie mamy zbyt wielu możliwości zmian w tym zespole.

Uznaliśmy, że lepszym wyborem będzie postawienie na kogoś z kim związaliśmy się mając na uwadze, że w przyszłości może być to trener, który przejmie pierwszą drużynę. Może nie w środku sezonu, ale po jednym, czy dwóch latach. W tej sytuacji uznaliśmy, że lepiej jest postawić na człowieka, który współuczestniczył w budowie zespołu. On zna silne i słabe strony drużyny, który w dodatku jest gotów kontynuować tę pracę wykonaną przez trenera Tabaka. Spodziewamy się, że będą jakieś drobne zmiany w taktyce. Generalna filozofia ma pozostać taka sama.

Dużo otrzymaliśmy propozycji od trenerów, którzy byli skłonni przejąć zespół praktycznie od razu?

- Na rynku jest sporo trenerów, nie ma co ukrywać. Decyzja o wyborze trenera Tabaka zajęła nam dużo czasu. Trzeba poznać człowieka, jego charakter, możliwości. Trzeba się z nim spotkać, porozmawiać. To jest możliwe w środku sezonu, ale ten wybór zawsze jest obarczony większym ryzykiem. Trenerzy są bez pracy, bo albo ktoś ich nie chce zatrudnić, albo nie chcą podjąć pracy za określone pieniądze. Nie mamy dużych możliwości finansowych, wręcz odwrotnie, więc pewna grupa trenerów odpada. Jeżeli mielibyśmy wybierać trenera, który zgodziłby się pracować za kilka tysięcy złotych, to zwykle są to trenerzy z takim samym albo mniejszym dorobkiem niż trener Niedbalski.

Jednakże nie wykluczamy tego, chociaż wolelibyśmy tego nie robić, ale jak sprawy przybiorą zły obrót to będziemy musieli reagować. Mamy nadzieję, że tak nie będzie. Uważamy, że trener Niedbalski jest dobrze przygotowany merytorycznie do prowadzenia zespołu. Pomożemy mu. Przekazaliśmy drużynie, że ten trener ma pełne zaufanie i jest traktowany jako pełnoprawny pierwszy trener. Chciałbym, żeby mu się udało, bo w Polsce jest mało młodych, dobrych trenerów, którzy dostali swoją szansę i je wykorzystali.

Mówi pan o zaufaniu drużyny do nowego trenera, ale w kuluarach mówi się, że niektórzy zawodnicy, szczególnie ci zagraniczni, stracili nieco ochotę do gry po tym, jak z Sopotu odszedł Żan Tabak.

- Gracz zagraniczny zwykle przyjeżdża tutaj grać za określone pieniądze, bo to jest praca, którą musi wykonywać. Można mniej lub bardziej lubić danego trenera, ale to jest praca. Lubienie nie ma nic do rzeczy. Są trenerzy, którzy obdarzeni są dużą charyzmą, charakterem, że zawodnik jest w stanie dać z siebie więcej. Tu jest pełne pole do popisu i wyzwanie dla trenera Niedbalskiego. Nie wierzę w takie opowieści, że zawodnikowi teraz odechciało się grać. My wychodzimy z założenia, że nie jesteśmy miejscem pracy przymusowej, nie jesteśmy obozem pracy (śmiech). Jeżeli ktoś jest niezadowolony to biuro zawsze jest otwarte. Może przyjść, powiedzieć to i wyjaśnić dlaczego. Rok temu mieliśmy podobną sytuację z Chrisem Burgessem i nie robiliśmy mu żadnych problemów z odejściem. Myślę, że zawodnicy są profesjonalistami i ci bardziej doświadczeni mają ze sobą wielokrotne zmiany trenerów w trakcie sezonu. Takie rzeczy się zdarzają, oni muszą skupić się na swojej pracy, tak jak to trener Niedbalski powiedział. Okres "żałoby" się dawno zakończył i trzeba z tym żyć. Nie można nawzajem szukać sobie usprawiedliwień i po każdym przegranym meczu, mówić, że ja tęsknię za trenerem Tabakiem. To jest niepoważne, nieprofesjonalne.

[b]

Czyli pan w pełni podpisuje się pod słowami trenera Niedbalskiego, który twierdzi, że tyle żalu ostatni raz widział w trenerach Kochanowskiego..[/b]

- Prawdę mówiąc, to nie mam za dużo czasu na śledzenie mediów. Wiem, że zawodnicy wypowiadali się, bo dla nich to było duże zaskoczenie, ale tak jak mówię nie zawsze możemy sobie wybierać szefów. Trzeba być na to przygotowanym. Nie może być tak, że zawodnicy przyjdą do nas i powiedzą z kim chcieliby pracować. Trzeba znać swoje miejsce. Cieszę się z tego, że udało się nam zatrudnić takiego trenera jak Żan Tabak i że zawodnicy tak go polubili i cenili. Mam nadzieję, że tak samo będzie z trenerem Niedbalskim.

A czy nowym trenerem Trefla Sopot mógł być Josip Vranković, czy Tomas Masiulis? To były realne nazwiska do zatrudnienia?

- O ile pamiętam to Tomas Masiulis ma pracę na Litwie. Co do Josipa Vrankovicia to po zakończeniu negocjacji z nim przed sezonem, nie kontaktowaliśmy się już. Myślę, że Josip jest ambitną osobą i skoro nie porozumieliśmy się za pierwszym razem, to nie jest ta osoba, która przyjdzie teraz i będzie prosiła o zatrudnienie. Ja to szanuję. My nie możemy kierować się sentymentami, ale dobrem klubu i możliwościami.

A kontaktowaliście się z trenerami znanymi na polskim rynku? Czy raczej miał to być trener nowy, zupełnie nieznany w Polsce?

- Szukaliśmy trenera Tabaka, gdyż na polskim rynku nie widzieliśmy trenerów, którzy odpowiadaliby nam swoją filozofią pracy i to się niespecjalnie zmieniło. Otrzymaliśmy sporo propozycji od trenerów, którzy pracowali w Polsce, ale po analizie doszliśmy do wniosku, że na dzień dzisiejszy wolimy pozostawić trenera Niedbalskiego i pozwolić mu kontynuować dzieło swojego poprzednika.

Czy na tę chwilę widzi pan jakieś możliwe rotacje w składzie?

- Zwolnić zawodnika zawsze można, ale to zwykle wiąże się z opłatą pełnego wynagrodzenia bądź trzeba negocjować. Trener Niedbalski, w rozmowie ze mną, stwierdził, że on najchętniej nie chciałby nikogo zmieniać, a chciałby żeby zawodnicy zaczęli grać na takim poziomie, jakim potrafią. On też nie jest zadowolony z postawy niektórych graczy. Trener Niedbalski dostanie czas na przemyślenia, rozmowy z zawodnikami i pracę. Dostanie też możliwość wypowiadania i składania wniosków personalnych. Jeżeli klub się zgodzi to będziemy je realizować.

Źródło artykułu: