Bydgoska drużyna spotkania w roli gospodarza rozgrywa przy wypełnionej kibicami hali na Glinkach. Na trybuny mogące pomieścić 1000 miejsc nie wszyscy kibice zostali wpuszczeni na derbowy mecz z Energą Toruń.
Mimo rosnącego zainteresowania żeńskim basketem w Bydgoszczy temat przenosin koszykarek Artego do większego obiektu jest na razie zamknięty.
- W Łuczniczce ćwiczą siatkarze Delecty i siatkarki Pałacu, poza tym odbywają się koncerty i targi. Na Waryńskiego z kolei trenują i grają koszykarze Franz Astorii, poza tym to sala szkolna, gdzie są zajęcia dla młodzieży. Na koniec wreszcie: my, jako organizator, musimy mieć pozwolenie na zorganizowanie imprezy masowej. Załatwienie tego trwa kilka tygodni, bo zgodę muszą wydać policja, straż pożarna, sanepid i jeszcze kilka innych instytucji. I to nie jest też tak, że jak hala jest dopuszczona do rozgrywek, to każdy może w niej zrobić imprezę, jaką chce. Każdy organizator musi osobno występować o pozwolenie - powiedział Jarosław Kotewicz, dyrektor bydgoskiego klubu na łamach "Gazety Pomorskiej".
Zachodziłyby też obawy czy zawodniczki Artego równie dobrze spisywały by się poza obiektem na Glinkach, gdzie znają każdą klepkę w parkiecie. Jak dotąd podopieczne Tomasza Herkta w tym sezonie nie przegrały żadnego pojedynku w ekstraklasie.
Źródło: Gazeta Pomorska - pomorska.pl