Czterdzieści minut nie wystarczyło - relacja z meczu AZS Radex Szczecin - Franz Astoria Bydgoszcz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koszykarze obu ekip sprawili swoim kibicom świąteczny upominek. Z tym, że z tego daru cieszyli się tylko fani AZS-u. Mecz trwał o pięć minut dłużej, co oznacza, że zwycięzcę wyłoniła dopiero dogrywka.

Pierwsza odsłona spotkania przyniosła dość specyficzne obrazki. Mianowicie pierwsze punkty, w drugiej minucie meczu, zdobył Tomasz Balcerek. Kolejna skuteczna akcja miała miejsce dopiero po czterech minutach gry. Celną trójką popisał się wtedy Łukasz Biela. Akademicy dość szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie, ułatwiała im to słaba postawa przyjezdnych, którzy rozpoczęli bardzo nieskutecznie. Premierowe dziesięć minut zakończone wyraźnym zwycięstwem AZS-u Radex Szczecin, 18:12.

O ile w pierwszej ćwiartce podopieczni trenera Zbigniewa Majcherka radzili sobie bardzo dobrze, o tyle podczas drugich dziesięciu minut było o sto osiemdziesiąt stopni inaczej. Bydgoszczanie wrócili na właściwe tory, wróciła skuteczność. Warto pochwalić tę za 3 punkty w tej kwarcie. Goście trafili trzy na cztery rzuty. Ich autorami byli Paweł Lewandowski (2/2) oraz Sebastian Laydych (1/2). Szczecinianie odstawali w tym fragmencie koszykarskiego rzemiosła w drugiej kwarcie. Jedyną akademicką trójkę w tej odsłonie zdobył Jerzy Koszuta. W tym miejscu trzeba wspomnieć również o efektownym bloku Łukasza Bieli na Sebastianie Laydychu. Pierwsza połowa wyraźnie wygrana przez drużynę Jarosława Zawadki, 40:30.

Po przerwie akademicy wyszli na parkiet w bojowych na strojach. To też było widać w grze defensywnej tego zespołu. Na właściwy poziom wskoczył również Karol Pytyś, który tylko w tej ćwiartce zdobył 9 oczek. Szczecinianie podgonili z wynikiem, wygrywając te kwartę 21:16. Jednak na prowadzeniu wciąż znajdowali się koszykarze Astorii Bydgoszcz. Po trzydziestu minutach gry 56:51 dla gości.

Przełomowe i decydujące dla tego spotkania wydarzenia miały miejsce w czwartej odsłonie tej sobotniej konfrontacji. Zawodnicy AZS-u Radex Szczecin zdołali dogonić Astorię, a nawet wyjść na pięciopunktowe prowadzenie (66-61), po efektownej akcji Krzysztofa Mielczarka. Kapitan gospodarzy popisał się przechwytem oraz dynamicznym wsadem. Jednak goście nie zamierzali oddać zwycięstwa bez walki. Wynik zmierzał ku remisowi, zatem w Szczecińskim Domu Sportu co raz bardziej pachniało dogrywką. Kluczowe były ostatnie sekundy spotkania. Na 37 sekund przed końcem na jednopunktowym prowadzeniu znajdowała się Astoria Bydgoszcz (74:73). W tym momencie Wojciech Fraś nie trafił rzutu za dwa punkty. Piłkę zebrał Łukasz Biela, podał ją do Łukasza Pacochy, a ten sprytnym lay-upem wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie 75:74. Bydgoszczanie mieli zatem 15 sekund na oddanie ostatniego rzutu w tej konfrontacji. Tak też było, rzut okazał się niecelny. Jednak, przy zbiórce, po stronie gospodarzy pojawiło się przewinienie, w konsekwencji tych wydarzeń Mateusz Bierwagen stanął na linii rzutów wolnych. W jego dłoniach, na 6 sekund przed ostatnim gwizdkiem, była cała nadzieja na zwycięstwo Astorii. Bierwagen trafił tylko jednego wolnego. Akademicy mieli jeszcze swoją szansę, jednak zakończyła się ona niepowodzeniem. Wszyscy zatem szykowaliśmy się na emocjonującą dogrywkę.

I taka też była. Bohaterami tej, finalnej odsłony meczu byli przede wszystkim: Karol Pytyś oraz Łukasz Pacocha. Jednak warto pochwalić zespołowość akademików, a zwłaszcza obronę. Szczecinianie wyszli na kilkupunktowe prowadzenie i dowieźli je do końca konfrontacji. Na sam koniec warto wyróżnić Macieja Raczyńskiego, który mimo tego, że nie miał swojego dnia w ofensywie, w obronie grał bardzo dobre zawody. Obrońca AZS-u popisał się 4 przechwytami.

Jeśli trzeba doszukiwać się przyczyn porażki Astorii, to bez wątpienia warto by wskazać przewinienia liderów tego zespołu. Za przekroczenie limitu fauli parkiet musieli opuścić: Dorian Szyttenholm, Sebastian Laydych oraz Adrian Barszczyk. W szczecińskiej ekipie z tego samego powodu w końcówce grać nie mógł Tomasz Balcerek, który również zostawił sporo zdrowia na boisku sobotniego wieczoru. Przede wszystkim warto pochwalić go za bardzo dobrą postawę w defensywie.

AZS Radex Szczecin - Franz Astoria Bydgoszcz 93:88 (18:12, 12:28, 21:16, 24:19, d. 18:13)

AZS: Pacocha 28, Pytyś 24, Mielczarek 10, Biela 9, Balcerek 8, Koszuta 8, Raczyński 6, Linowski 0.

Astoria: Szyttenholm 18, Laydych 17, Bierwagen 16, Lewandowski 15, Fraś 14, Barszczyk 5, Obarek 3, Rąpalski 0, Szafranek 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (7)
avatar
adorato
11.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I dobrze, że krzyczeli:) żółci sobie jaja robią i nikt nad tym nie panuje! zarabiają dobra kasę i na tym koniec! U nas nie raz dostali od całej hali Złodzieje, pajace itd....:)  
avatar
Kaczka
10.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zapomniałem dodać, szacunek dla Lewandowskiego, bo grać pełne 45 minut bez chwili odpoczynku, to nie lada wyczyn.  
avatar
Kaczka
10.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sędziowanie od jakiegoś czasu jest na coraz niższym poziomie. W tym sezonie dodatkowo do sędziowania 1 ligi upycha się sędziów z 2 ligi, bo tam jest rozgrywanych mniej meczów. Sędziują głównie Czytaj całość
daveed
10.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
poziom sędziowania w tym sezonie przechodzi ludzkie pojęcie wg mnie. w meczu z Przemyślem nie pozwolili nam walczyć o wygraną. z Kutnem to była komedia - my 3 dachy, Kutno faule z d***, no i w Czytaj całość
avatar
MR Boss
9.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Super komentarz. Czyta się z przyjemnością. Czytaj całość