Wewnętrzny pojedynek reprezentantów Polski

Niedzielne spotkanie w "HSW" Gdynia będzie świetną okazją, by zobaczyć w jakiej formie znajdują się obecnie reprezentanci Polski.

Po stronie Asseco Prokomu Gdynia w niedzielnym meczu zobaczymy aż czterech reprezentantów Polski. Trener Kestutis Kemzura będzie mógł skorzystać z usług takich graczy jak: Łukasz Koszarek, Adam Hrycaniuk, Piotr Pamuła, Mateusz Ponitka.

Z kolei opiekun Trefla Mariusz Niedbalski szczególnie na pozycjach 2-3 ma sporo zawodników, którzy są bądź ocierają się o kadrę. Adam Waczyński, Przemysław Zamojski są etatowymi reprezentantami, z kolei już za rok bądź dwa w kadrze powinien pojawić Michał Michalak. W reprezentacji spokojnie mógłby grać także Filip Dylewicz, ale on zrezygnował z gry, o czym wspominał kiedyś na naszych łamach. - Myślę, że nie będę już grał. Jest wielu graczy teraz w polskiej lidze, którzy w perspektywie czasu będą w stanie mnie godnie zastąpić - ocenił gracz sopockiej drużyny.

Siedmiu reprezentantów na parkiecie to nie lada gratka dla miłośników polskiego basketu. Pojedynki Koszarka z Zamojskim z pewnością będą elektryzować zgromadzoną publiczność w "HSW" Gdynia. Trudne zadanie czeka Mateusza Ponitkę, który będzie musiał zmagać się z całą plejadą dobrych zawodników - Waczyńskim, czy świetnym w obronie Piotrem Dąbrowskim. Gracz z Gdyni jest zdania, że jego drużynę czeka bardzo trudne spotkanie. - Derby zawsze rządzą się swoimi prawami. Nie będzie lekko, musimy być bardzo skoncentrowani. Postaramy się zwyciężyć, taki jest nasz cel na to spotkanie - uważa Ponitka.

Warto zauważyć, ze Michalak oraz Ponitka byli głównymi postaciami w reprezentacji U-17, która w 2010 roku zdobyła wicemistrzostwo świata. Obaj grali także w Politechnice Warszawskiej, ale w zeszłym sezonie ich drogi się rozeszły. Jeden powędrował do Asseco Prokomu, z kolei Michalak trafił do ŁKS Łódź. Przed tym sezonem o tego drugiego obiegało się kilka polskich klubów, ale on postanowił przyjąć trzyletnią ofertę z Trefla Sopot.

Żaden z nich nie będzie jakoś osobiście podchodził do tego pojedynku. Możliwe nawet, że nie spotkają się na boisku, bo obaj po pierwsze, grają na różnych pozycjach, a po drugie, nie są pierwszoplanowymi postaciami w swoich drużynach.

- Zobaczymy, ile szans ja dostanę, a ile szans Michalak dostanie. On gra na innej pozycji. Nie podchodzę osobiście do tej rywalizacji. Ja muszę skoncentrować się na pojedynkach z graczami z mojej pozycji, czyli Adamem Waczyńskim bądź Piotrem Dąbrowskim - ocenił Mateusz Ponitka.

- Na pewno spotkamy się na boisku. Nieraz graliśmy ze sobą. Różnimy się nieco warunkami fizycznymi, więc wydaję mi się, że nie będziemy siebie kryli nawzajem. To jest pojedynek, jak każdy inny. Taka sympatia, czy antypatia nie ma tak naprawdę znaczenia w takiej boiskowej rywalizacji. Wychodzi się na boisko po to, żeby go ograć i na tym mi zależy. Na boisku nie ma przyjaciół - uważa z kolei Michał Michalak.

Źródło artykułu: