Łukasz Koszarek o meczu z Treflem: To będzie wielki spektakl

- W Sopocie nie zostawiłem żadnych wrogów. Z zawodnikami Trefla normalnie rozmawiam. Czasem pożartujemy. Na linii my koszykarze nie ma żadnych awersji - mówi Łukasz Koszarek przed niedzielnym meczem.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

Mecz Asseco Prokomu Gdynia z Treflem Sopot elektryzuje fanów basketu w Trójmieście. Przedsmak derbowych emocji mieliśmy 26 września w spotkaniu o Superpuchar Polski. Sopocianie wygrali w Gdyni 74:69. Oczy fanów skierowane będą m.in. na Łukasza Koszarka. Reprezentacyjny rozgrywający opuścił szeregi Trefla przenosząc się do lokalnego rywala.

- Derbowe pojedynki są dla mnie ważne. Tym razem przystąpię do meczu z drugiej strony. Zrobię wszystko, aby Asseco Prokom cieszyło się z wygranej. O frekwencję nie musimy się martwić, mam nadzieję, że hala zapełni się w komplecie. Takie warunki są dla nas koszykarzy najlepsze. Spodziewam się wielkiego widowiska - mówi Koszarek w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Koszykarz Asseco nie chowa urazy wobec byłego pracodawcy. - W Sopocie nie zostawiłem żadnych wrogów. Z zawodnikami Trefla normalnie rozmawiam. Czasem pożartujemy. Na linii my koszykarze nie ma żadnych awersji - dodaje reprezentant Polski, który zapytany o ewentualny transfer Filipa Dylewicza, odpowiedział: - To jest wyłącznie decyzja Filipa. Sam wybierze która opcja jest najlepsza. Nie chcę nic mu sugerować. Swoją decyzję na pewno przemyśli po konsultacji z najbliższymi.

Czy problemy, o których głośno w Treflu mogą wpłynąć na postawę żółto-czarnych? - Każdy mecz jest inny. Nie sądzę, aby problemy wewnątrz Trefla odbiły się na ich dyspozycji. Sam jestem ciekaw tego meczu. Musimy postawić swoje warunki i zdominować sopocian - podkreśla Łukasz Koszarek.

W czwartek mistrzowie Polski przegrali swój ósmy mecz w Eurolidze. Ich pogromcą okazało się Maccabi Tel Awiw. Gdynianie walkę podjęli do czwartej kwarty. - Maccabi nas zabiło. Popełnialiśmy wiele strat. Nasz atak zupełnie się rozsypał. Goście mieli okazje do łatwych przechwytów i szybkich kontr. Poczuli krew i w zasadzie nie mylili się. Potrzebowaliśmy czterdzieści minut dobrej gry, a było o dziesięć za mało.

Nie brak opinii, że 30 minut rywalizacji z Maccabi było najlepszym fragmentym gry Asseco w tym sezonie Euroligi. - Szybko graliśmy i operowaliśmy piłką. Zdobywaliśmy punkty z dystansu i spod kosza. Była różnorodność. Niestety ostatnie dziesięć minut nie wyglądało dobrze - przyznał Koszarek.

Popis Maccabi w czwartej kwarcie, Asseco po raz ósmy na deskach

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×