Piotr Wiśniewski: Za trenera Adamka prezentujecie lepszą koszykówkę niż za jego poprzednika. To tylko złudzenie czy może brak gry w Eurolidze pozwala wam lepiej przygotować się do meczów w Polsce?
Mateusz Ponitka: To prawda, nasz styl gry odrobinę się zmienił. Można powiedzieć, że niektóre rzeczy przychodzą nam łatwiej. Trener Adamek wprowadził kilka zmian i nasza gra idzie w dobrym kierunku. Na pewno duży wpływ na to ma również koniec rozgrywek euroligowych, bo rzeczywiście mamy więcej czasu na przestudiowanie zagrywek i meczów przeciwnika.
Jerel Blassingame niedawno przyznał, że lepiej czuje się na boisku, gdyż trener Adamek daje wam więcej swobody. Jednym słowem "możecie grać swoje".
- Idziemy w dobrym kierunku i tego się trzymajmy. Nasza gra powoli staje się taka - jaka być powinna. Mam nadzieję, że rezultaty naszej pracy przyjdą w najważniejszym dla nas czasie.
To największa różnica pomiędzy trenerem Adamkiem, a Kemzurą?
- Każdy szkoleniowiec ma swój własny warsztat pracy i własną myśl trenerską. Trener Kemzura miał inną i inną również ma trener Adamek. Ciesze się, że mogłem pracować z każdym z nich, bo obaj mnie czegoś nauczyli i za to jestem im wdzięczny.
Mistrz Polski powoli wraca na stare tory. Konkurencja jednak nie śpi, czołowe zespoły wzmacniają się. Ciężko będzie obronić mistrzostwo bez wzmocnień.
- Myślę, że do mistrzostwa jest jeszcze długa droga dla wszystkich zespołów. Oczywiście każdy się wzmacnia, bo każdemu zależy, aby osiągnąć jak najwięcej i na pewno nie będzie łatwo zdobyć złoty medal. Niemniej na rozstrzygnięcie finałowe trzeba jeszcze trochę poczekać. Będziemy walczyć.
Pewnie wszyscy czekacie już na Przemka Zamojskiego. Przedłużająca się jego absencja z powodów pozasportowych to niedobra sprawa dla koszykarza....*
- Przemek to bardzo dobry zawodnik, który zapewne wniesie do naszego zespołu dużo dobrego. Jest z nami, trenuje, przebywa, jest częścią zespołu i oczywiście czekamy na niego. Mamy nadzieję, że uda się mu zagrać już w najbliższych meczach.
Wiesz jak on znosił tę sytuację?
- Dzielnie? (śmiech). Jest skoncentrowany na koszykówce, jest profesjonalistą i chce zacząć nam już pomagać w wygrywaniu meczów. Na pewno jest głodny gry. Myślę, że sprawy pozasportowe zostawił osobom ze swojego otoczenia za to odpowiedzialnym i myśli o naszych systemach w ataku oraz obronie, aby być gotowym na debiut.
Z Przemkiem na pewno będzie wam łatwiej?
- Tak jak już powiedziałem - jest wzmocnieniem dla nas więc jestem pewien, że nam pomoże.
Mówi się, że Stelmet to zespół, który może was zdetronizować. W sobotę macie niepowtarzalną okazję udowodnienia, że nadal jesteście lepsi. W końcu pierwszy mecz należał do Asseco...
- Wygraliśmy pierwszy mecz, ale przed nami spotkanie w Zielonej Górze, gdzie zarówno dobra hala, jak i świetni kibice będą wspomagać swój zespół. Nie będzie to łatwy mecz, ale można spodziewać się dużej walki oraz zaangażowania z obu stron.
Wiecie już jak powstrzymać duet Ho-Ho (Walter Hodge-Quinton Hosley - przyp. red) ?
- Obaj liderzy Zastalu są znakomitymi zawodnikami i ciężko jest ich w 100 proc. zatrzymać. Jednak postaramy się uprzykrzyć im grę tak mocno jak tylko możliwe, a przede wszystkim tak mocno, aby wygrać.
Możemy spodziewać się snajperskich pojedynków strzelców obu ekip. Na to się mają nastawić kibice?
- Myślę, że kibice mogą nastawić się na ciekawe koszykarskie widowisko. Jak się potoczy mecz - nie można przewidzieć, ale emocji nie powinno zabraknąć.
* - wywiad został przeprowadzony przed wydaniem listu czystości Zamojskiemu przez Trefl Sopot.