Po tym jak Dainius Adomaitis po ubiegłym sezonie zdecydował się na opuszczenie Słupska, postanowiono, że szansę dostanie jego ówczesny asystent - Marius Linartas. Litwin nie miał zbyt wielkiego doświadczenie w tym fachu, gdyż wcześniej jako główny trener prowadził jedynie juniorską reprezentację Litwy.
Słupscy kibice od początku sezonu wyrażali głosy niezadowolenia na temat gry swojego zespołu, jednak nowego szkoleniowca "Czarnych Panter" przez cały czas broniły całkiem niezłe wyniki. Teraz nie jest już jednak tak różowo. Słupszczanie ponieśli trzecią porażkę z rzędu, a ich grze ciężko zauważyć jakikolwiek progres czy myśl taktyczną.
Żeby tego było mało podczas spotkania z Polpharmą Starogard Gdański, trener Linartas podjął bardzo kontrowersyjną decyzję. Na minutę i dwadzieścia sekund przed końcem meczu Litwin nakazał regularne faulowanie swoich przeciwników. Energa Czarni mieli wówczas jedno przewinienie zespołowe. O ile zrozumiana mogła być chęć posiadania czterech zespołowych fauli, by nie tracić później czasu, chcąc odesłać przeciwnika na linię rzutów wolnych, o tyle faulowanie już po zaliczeniu czwartego przewinienia, tak zrozumiałe nie jest. Na trzydzieści pięć sekund przed końcem, kiedy to goście prowadzili jednym punktem, trener ponownie nakazał faulowanie. Wówczas Oded Brandwein, który stał przy linii bocznej tuż obok szkoleniowca i bronił swojego przeciwnika, nie słyszał lub co jest bardziej prawdopodobne zignorował nakaz swojego przełożonego. Ten wściekły po akcji Polpharmy poprosił o czas i zrugał zawodnika. Tak wyglądała gra Czarnych w defensywie do samego końca spotkania. Kibice wyraźnie zniesmaczeni takim obrotem sprawy, zaczęli głośno i ironicznie skandować "Marius Linartas", a część z nich wyjęła białe chusteczki, którymi zaczęli wymachiwać.
- Chciałem, żeby nasi rywale rzucali osobiste. Przegrywaliśmy i liczyłem, że oni po prostu nie będą trafiać. Przynosiło to jako taki efekt. Na trzydzieści pięć sekund przed końcem krzyczałem, aby Oded faulował. Nie zrobił tego on, a dopiero ktoś inny później. Zabrakło nam po prostu czasu - tak swoją decyzję po meczu skomentował Marius Linartas.
Teraz przed Energą Czarnymi Słupsk bardzo trudny pojedynek we Włocławku, który jest dla nich meczem o wszystko. Porażka niemal na pewno zaprzepaści szansę słupszczan na awans do górnej szóstki i może spowodować dymisję szkoleniowca. Nie ma wątpliwości, że mecz z Anwilem będzie kluczowy, zarówno dla drużyny, jak i dla trenera.