Rozgrywający Anwilu zanotował świetny występ, zaliczając kolejne double-double (16 punktów i 13 asyst) w sezonie. W dużym stopniu przyczynił się do wygranej włocławskiej ekipy w Radomiu. - Na pewno się cieszę, pozwoliło to drużynie odnieść zwycięstwo - mówi.
Krzysztof Szubarga nie ukrywa, że triumf nad Rosą był jego drużynie bardzo potrzebny. - To jest najważniejsze, walczymy cały czas o pierwszą szóstkę, więc musimy wygrywać do końca tyle meczów, ile się da - podkreśla.
Przyjezdni przypuszczali, iż zmiany, do jakich w ostatnim czasie doszło w szeregach beniaminka, mogą tchnąć w grę rywali nową jakość. - Chcieliśmy tutaj wygrać, bardzo się cieszę. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie będzie łatwe spotkanie. Rosa zmieniła trenera, doszedł nowy zawodnik, to jest zawsze duży impuls - zaznacza. I rzeczywiście, na przełomie trzeciej i czwartej odsłony gospodarze wyrównali. - W trzeciej kwarcie doszli na remis, ale nasze doświadczenie wzięło górę i w czwartej części wyszliśmy na prowadzenie, którego już nie oddaliśmy do końca - przypomina zawodnik.
Zdaniem Szubargi grę radomian mogła odmienić rozmowa w szatni. - Myślę, że trener Kamiński przemówił do zawodników w przerwie, zaczęły wpadać im wszystkie rzuty i uwierzyli w to, że mogą wygrać. My za to "stanęliśmy" w ataku i niestety mecz się zrobił wyrównany - komentuje.
Pierwszy pojedynek pomiędzy obiema drużynami zakończył się sensacyjną wygraną beniaminka Tauron Basket Ligi. Tą porażką Anwil skomplikował sobie sytuację i jej skutki odczuwa jeszcze teraz. - Przegraliśmy u siebie, w swojej hali. Bardzo nam brakuje tego zwycięstwa - przyznaje rozgrywający.