W sezonie 2006/2007 przeszkodą nie do ominięcia w gonitwie o awans, dla ''Zastalowców'' okazała się ekipa Basketu Kwidzyn, która w półfinale pokonała zielonogórzan 3:1. Sezon później, Zastal z rywalizacji o wejście do ekstraklasy odpadł już w pierwszej rundzie play-off, w której uległ Stali Stalowa Wola. To była sensacja, gdyż w sezonie zasadniczym zielonogórski team spisywał się świetnie, a ''Stalówka'' tylko przeciętnie. - Inaczej to miało wyglądać. Mieliśmy awansować do ekstraklasy. I tam jeszcze mogłem pograć. Nie udało się, pojawił się nowy trener, nowi zawodnicy - mówi na łamach Gazety Wyborczej Paweł Szcześniak, były rozgrywający Zastalu.
Były reprezentant Polski po tym jakże nieudanym sezonie dla zielonogórskiej koszykówki, zdecydował, że zakończy swoją przygodę z basketem. - Na 99 procent już nie ma Pawła Szcześniaka, jako zawodowego koszykarza. To znaczy zamierzam dalej grać, tyle że już w lidze dla amatorów. Powiedziałem 99, ale decyzja zapadła już w zasadzie na 100 procent. To koniec z wyczynową koszykówką. Nigdzie się z Zielonej Góry nie ruszę. Przyjechałem tutaj zakończyć karierę w klubie, w którym się wychowałem. Tak to sobie wymyśliłem - kontynuuje ''Pawka''.
Zdaniem Szcześniaka, w minionym sezonie w zielonogórskim Zastalu wszystkie sprawy nie potoczyły się, tak ja powinny. - Bezsensownie biliśmy rekordy zwycięstw w sezonie zasadniczym. Dziś możemy sobie to powiesić na ścianie, choć wątpliwa to ozdoba. Każdy mecz graliśmy na 200 procent, a tak się nie da przejść przez cały sezon. Raz któryś z zawodników zwrócił uwagę, że najważniejszy jest play-off. Trener uciął dyskusję stwierdzeniem, że nie chce słyszeć więcej podobnych argumentów, bo każdy najbliższy mecz ma być dla nas tym najważniejszym. Nie byliśmy zespołem 20-latków. Może należało trochę wyluzować, dać temu czy innemu odpocząć, żeby był wypoczęty na play-off. To nie jest przypadek, że wszyscy najważniejsi gracze w jednym czasie stanęli - kończy.