AZS Radex Szczecin w rundzie rewanżowej prezentuje się z dobrej strony. Na pewno dostarcza kibicom wielu emocji. Niestety dla fanów Akademików zacięte końcówki nie są domeną ich drużyny. Tak było na początku stycznia w Lublinie, tydzień temu w Dąbrowie Górniczej i w minioną sobotę. Podopieczni Zbigniewa Majcherka po dwóch ambitnych pościgach zdołali doprowadzić do dogrywki. W niej podobnie, jak tydzień wcześniej okazali się zdecydowanie słabsi od rywala ulegając Zniczowi Basket Pruszków 81:92.
- Co z tego, że pokazaliśmy charakter? To trzeba było wygrać i inaczej grać już w pierwszej połowie. Brakło konsekwencji w pewnych elementach i później wychodzi tak, że się przegrywa i ciągnie wynik. Tak samo było w Dąbrowie Górniczej, że wyciągnęliśmy na remis i zabrakło czegoś w końcówce - powiedział po spotkaniu trener Zbigniew Majcherek.
- Zabrakło nam inwencji i wiary, że z tym zespołem trzeba walczyć od początku do końca. Później brak konsekwencji w końcówce i tak wyszło - dodał.
Czy Znicz Basket Pruszków zaskoczył czymś jego podopiecznych? - Grają walecznie na całym boisku i podwajają. To są elementy, które omawialiśmy i sobie przekazywaliśmy. Oni to robili. Niczym nas nie zaskoczyli. Starali się grać konsekwentnie i cały czas to samo. U nas były fale raz lepsze, raz gorsze i dlatego przegraliśmy - wyjaśnił szkoleniowiec, który na ławkę AZS-u powrócił w listopadzie.
Po dwóch pechowych porażkach szczeciński zespół będzie chciał przełamać się w starciu z UMKS-em Kielce. Co zdaniem szkoleniowca będzie kluczem do sukcesu? - Jeśli im w głowach zejdzie to, co myślą, że każdy sobie wychodzi i chce grać, stworzą zespół a nie indywidualności to na pewno wygramy - krytycznie ocenił postawę swoich koszykarzy.