Michał Spychała: Jechałem z duszą na ramieniu

Niespodziankę w Szczecinie sprawił Znicz Basket Pruszków, który wcześniej słabo spisywał się na wyjazdach. Nie obyło się jednak bez dodatkowych emocji i kilku zwrotów akcji.

Patryk Neumann
Patryk Neumann
W drugiej kwarcie sobotniego meczu inicjatywę przejęli Pruszkowianie, którzy uzyskali kilkanaście punktów przewagi. W czwartej kwarcie dali gospodarzom wyjść na minimalne prowadzenie, lecz ponownie uzyskali 8 oczek zaliczki. AZS Radex Szczecin zdołał doprowadzić do dogrywki, a mógł ten pojedynek rozstrzygnąć na swoją korzyść w regulaminowym czasie. W dodatkowych pięciu minutach Znicz Basket Pruszków nie dał szans swoim rywalom.

- Wszystko dziwnie się układało, ale jestem zadowolony, bo zagraliśmy dobre spotkanie. Z wyniku jestem przeszczęśliwy. Jechałem tutaj z duszą na ramieniu. Wiadomo, że gorzej gra się nam na wyjazdach, ale mówiłem zawodnikom, że chcę widzieć to, co się dzieje u nas na parkiecie. Nie widzę powodu, żeby na innych salach się działo inaczej - powiedział po sobotnim spotkaniu trener gości, Michał Spychała.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

- Mieliśmy takie podłamanie, gdy przeciwnicy nas doszli. To była nasza głupota. Myślę, że też dużo braku sił. W ostatniej chwili od południa Marcin Matuszewski miał kłopoty żołądkowe i po prostu nie mogłem z niego korzystać. Ograniczyło to trochę rotację. Wszedł świetnie Dominik Czubek. Czułem, że może zagrać, bo naprawdę świetnie wyglądał na treningach w ostatnim tygodniu - dodał.

Niewątpliwie dwóch graczy zespołu z Mazowsza pozytywnie zaskoczyło. Często krytykowany w tym sezonie przez fanów Znicza Dominik Czubek raził rywali rzutami z dystansu. - Dominik wniósł punkty i spokój. Miał też pewne niedociągnięcia w obronie, ale bardzo pomógł. Jakieś przeczucie wewnętrzne mną targało, że się z nim dogadam po tym tygodniu. Był w dołku. Z niego wyszedł i myślę, że będzie pomagał podobnie - ocenił Spychała.

Jeszcze lepsze zawody grał Grzegorz Malewski. Był on jednym z liderów Znicza Basket w ubiegłym sezonie. Do czasu, gdy doznał groźnej kontuzji. Do koszykówki powrócił dopiero w rundzie rewanżowej trwających rozgrywek, lecz w czterech wcześniejszych meczach zdobył ledwie 5 oczek. W Szczecinie był nie do zatrzymania dla miejscowych i uzbierał 22 punkty. - Grzegorz Malewski jest po bardzo ciężkiej kontuzji. Przez dłuższy czas nie był gotowy psychicznie do grania. Chciał robić wszystko i to mu nie wychodziło. Zagrał fantastyczne zawody. Nie ukrywam, że mieliśmy jakieś założenia związane z grą Grzegorza Malewskiego w stosunku do Marka Miszczuka i to też wyszło - wyjaśnił w rozmowie ze Sportowefakty.pl szkoleniowiec pruszkowskiej ekipy.

Znicz Basket w tym sezonie przeżywał trudne chwile na wyjazdach. Czy zwycięstwo na ciężkim terenie pozwoli mu się przełamać, a koszykarzom uwierzyć, że na parkietach rywali mogą grać bardzo dobrze i odnosić sukcesy? - Ciężko powiedzieć. Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji. Wiele drużyn walczy o Play-off i bezpieczne miejsce. My tą wiarę mamy. Coraz częściej wychodzimy z zawieszek psychicznych, które nas dużo kosztują. Mam nadzieję, że będziemy widzieli taki zespół jak teraz. Mamy serię spotkań u siebie. Bardzo chcę, żebyśmy sobie wyrobili bezpieczną pozycję - z rozwagą odpowiedział Spychała.

Przed jego drużyną 3 mecze przed własną publicznością. Jako pierwszy do Pruszkowa zawita PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno. - Oni są dużo wyżej w tabeli. Przegraliśmy z nimi wysoko. Chodzi jedynie o punkty dla nas, a nie jakieś rozliczenia między drużynami - zakończył nasz rozmówca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×