Mindaugas Budzinauskas: Musimy mieć instynkt zabójcy

Polpharma Starogard nie zaimponowała w poniedziałkowym starciu z Kotwicą Kołobrzeg, lecz najważniejsze dla Farmaceutów jest zwycięstwo. Kociewskie Diabły w 4. kwarcie roztrwoniły 20 punktów przewagi.

Dzięki tej wygranej zespół Mindaugasa Budzinauskasa ma coraz większe szansę na zajęcie szóstego miejsca przed fazą play-off Tauron Basket Ligi. Formą nie imponują Czarni, a także AZS Koszalin, więc drużyna Farmaceutów mimo trudnego terminarza może uplasować się na wyjątkowo wysokiej lokacie. Takiego scenariusza po słabym początku sezonu w stolicy Kociewia nie spodziewał się praktycznie nikt. Od początku spotkania litewski trener gospodarzy zaskoczył zmianami w pierwszej piątce swojej drużyny. Na boisku pojawili się Bartosz Sarzało, Zbigniew Białek, a spotkanie na ławce rozpoczął chory w ostatnich dniach Ben McCauley.

- Najważniejszą rzeczą było zatrzymanie "shooterów" tego zespołu, czyli Arabasa i Mosleya - mówi Mindaugas Budzinauskas. - Oni trafili tylko jeden rzut za 3 punkty, a jest to bardzo groźny zespół, który dobrze rzuca. Ponadto Kotwica oddała zaledwie 11 rzutów, a to pokazuje, że broniliśmy dobrze na obwodzie. Mogę podziękować Benowi, który grał nie patrząc na chorobę i temperaturę. Jestem bardzo zadowolony, że nam pomógł, gdy kilku zawodników złapało faule. Może nie był to jego najlepszy mecz, ale trzeba to zrozumieć. Ponadto Olek miał problemy z nogą. Nie chcę się usprawiedliwiać, bo takie jest życie i taka praca, a każdy zespół ma jakieś swoje małe problemy. Możemy się tylko cieszyć ze zwycięstwa - dodaje.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Po raz kolejny na boisku tylko na chwilę pojawił się Daniel Szymkiewicz. Młody rozgrywający ewidentnie nie zaskarbił sobie zaufania litewskiego szkoleniowca i teraz liczyć może tylko na epizodyczne występy. Zupełnie inaczej jest z Kacprem Radwańskim i Marcinem Nowakowskim, którzy na stałe wpisują się w rotacje swojej drużyny. Fani w Starogardzianie w szczególności nie byli jednak zadowoleni z końcówki poniedziałkowego pojedynku, w którym Polpharma roztrwoniła ponad 20 punktową przewagę.

- Musimy mieć instynkt zabójcy, killera, którego zabrakło - śmieje się litewski trener.  - Jak już mamy okazję to powinniśmy grać do końca, aby w 4. kwarcie nie było już żadnych pytań, kto ma wygrać. Jeśli mamy przewagę to musimy to wykorzystać. Mam trochę pretensji do zawodników, którzy wychodzili z ławki. To nasza praca, jesteśmy zawodowcami. Nie możemy patrzeć na wynik, ale dawać z siebie wszystko. Ważna będzie więc poprawa koncentracji. Jeśli chodzi o Daniela, to mamy 11 zawodników i nie każdy zawsze może grać. Jak dobrze gramy, to nie ma sensu czegoś zmieniać. Musimy trzymać swój poziom. Dałem Danielowi szansę w 3. kwarcie i była to chyba za duża presją dla niego. On musi codziennie pracować i być zdecydowanie bardziej skoncentrowany niż dzisiaj - twierdzi Budzinauskas.

Teraz przed starogardzianami kolejny bardzo trudny sprawdzian. Już w najbliższy piątek Farmaceuci jadą do Tarnobrzegu, aby zmierzyć się z tamtejszym Jeziorem. Jeśli zespół Kociewskich Diabłów wygra to spotkanie, przybliży się zdecydowanie do wymarzonej szóstej lokaty, a co więcej zapewni sobie praktycznie pierwszą ósemkę. Ekipa  to nieobliczalny team i na pewno nie będzie to dla gości łatwe spotkanie, z racji długiej podróży oraz trudnego terenu, lecz to Polpharma będzie faworytem.

- To, że gramy już w piątek niczego nam nie utrudnia - mówi Mindaugas Budzinauskas. - Pracujemy cały czas i musimy dobrze grać niezależnie od przeciwnika. Jedziemy na bardzo trudny teren i dobrego zespołu. Najważniejszą rzeczą jest to, aby przygotować się dobrze mentalnie do tego pojedynku - kończy Litwin.

Komentarze (0)