Karol Wasiek: Jesteś usatysfakcjonowany tym, jak przebiega ten sezon dla Turowa Zgorzelec?
David Jackson: Mogę powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowany, jak rozwija się ten sezon dla mojej drużyny. Ostatnimi czasy prezentujemy coraz lepszą koszykówkę, co pokazujemy chociażby układ tabeli w polskiej lidze. Jesteśmy liderem, co na pewno o czymś świadczy. Jednakże będę bardzo zadowolony wówczas, jak dostaniemy się do finału mistrzostw Polski.
Myślę, że twój poziom zadowolenia były znacznie większy, gdyby wyniki w lidze VTB byłyby lepsze. Zgodzisz się z tym?
- Dla nas liga VTB jest takim sprawdzianem naszych umiejętności. Nie da się ukryć, że rywalizujemy tam z drużynami lepszymi od naszej i po prostu każda wygrana jest dla nas sukcesem. To takie pole doświadczalne dla naszego zespołu, traktujemy to jako wyzwanie. Rywalizacja z lepszymi drużynami o większych budżetach jest swoistą lekcją dla nas na przyszłość.
To jakie wnioski w takim razie wyciągnęliście po tych meczach w lidze VTB?
- Po każdym meczu wyciąga się jakieś wnioski. Każdy pojedynek dostarcza ci sporo materiału do analizy. Taki wniosek na szybko mi się nasuwa, że musimy jeszcze mocniej walczyć w obronie, na zbiórce. Przeciwnicy mocno atakują naszą strefę podkoszową i my musimy powstrzymywać ich ataki, co nie zawsze się nam udaje. Mamy na swoim koncie tylko trzy zwycięstwa, ale ważniejsza jest dla lekcja jaką wynosimy z tych spotkań.
A jeśli miałbyś porównać Turów Zgorzelec z drużynami z ligi VTB, to gdzie umiejscowiłbyś waszą drużynę?
- Szczerze, gdy popatrzysz na wyniki tych spotkań, które przegraliśmy to tylko we dwóch pojedynkach byliśmy wyraźni słabsi od rywali. Tak było w meczu rewanżowym przeciwko Chimki Moskwa, gdzie przegraliśmy różnicą 20 punktów. Tak samo było w ostatnim meczu z Astaną, gdzie zagraliśmy bardzo słabe zawody. W pozostałych meczach mieliśmy swoje szanse na to, żeby tę szalę zwycięstwa przechylić na naszą korzyść. Na pewno nie było tak, że byliśmy chłopcami do bicia w tych rozgrywkach. Prowadziliśmy równorzędną walkę z tymi zespołami i z tego się naprawdę cieszę. Udowodniliśmy swoją wartość.
Mówiłeś o spotkaniu przeciwko Chimkom Moskwa, w którym otrzymaliście lekcję koszykówki, ale z kolei to był dobry mecz dla ciebie, bo zdobyłeś tam wówczas sporo punktów.
- To nieistotne. Powiem tak: jeśli zdobędę w meczu cztery, albo sześć punktów i moja drużyna wygra to wówczas będę zadowolony. Liczy się dobro zespołu, a nie moje indywidualne statystyki. Chcę po prostu wygrywać, nie myślę o tym, ile punktów zdobywam.
W tym momencie to Turów Zgorzelec jest najpoważniejszym kandydatem do wygrania Tauron Basket Ligi?
- Jestem już w Polsce od dłuższego czasu i muszę stwierdzić z przykrością, że ludzie w tym kraju nie liczą się z Turowem Zgorzelec. Zaniżają naszą wartość, jesteśmy bardzo niedoceniani w tym kraju. Mimo że od kilku tygodni jesteśmy liderem tabeli, pokonaliśmy Trefl Sopot, Asseco Prokom to ludzie i tak wiedzą swoje i nie chcą tego zmienić. Zresztą jak gramy z tymi lepszymi zespołami to ludzie nie dają nam żadnych szans, jesteśmy stawiani w roli przegranych, ale my udowadniamy swoją wartość.
Coś w tym jest, co mówisz. Masz jakieś wytłumaczenie, dlaczego tak właśnie się dzieje?
- Nie wiem tak naprawdę, dlaczego tak jest. To trudne pytanie. To jest moje indywidualne odczucie, nie wiem jak to widzą moi koledzy z drużyny. Dla przykładu mogę Ci powiedzieć, że w Polsce tworzone jest klip z 10 najlepszymi akcjami z danej kolejki, czy miesiąca i zauważyłem, że bardzo rzadko tam jesteśmy, mimo że na meczach robimy wiele efektownych akcji. Jednakże staramy się tym nie przejmować i w każdym meczu dajemy z siebie 100 proc.