Zadecydowało doświadczenie - relacja z meczu Franz Astoria Bydgoszcz - MKS Dąbrowa Górnicza
Większe doświadczenie i dłuższa ławka rezerwowych zadecydowały w dogrywce o końcowym sukcesie koszykarzy MKS Dąbrowa Górnicza. Obie drużyny stworzyły świetne widowisko.Przed meczem w roli głównego faworyta stawiani byli goście, ale od początku oglądaliśmy dobre i wyrównane widowisko. Obie drużyny zagrały ofensywnie i trudno się dziwić, gdyż zarówno bydgoszczanie jak i ich rywale są w czołówce I ligi pod względem liczby zdobywanych punktów. To także potwierdziło się w kolejnych fragmentach niedzielnego spotkania.
- W drugiej i trzeciej kwarcie mieliśmy świetną skuteczność z dystansu. Trafiliśmy jedenaście trójek, ale wiedziałem, że później takiej średniej nie da się utrzymać. To się potwierdziło w ostatnich pięciu minutach, kiedy nie mieliśmy pomysłu na obronę przeciwników. Zagraliśmy przez trzydzieści pięć minut fajne zawody. Ale to niestety okazało się za mało - żalił się trener gospodarzy Jarosław Zawadka.
Momentami goście przegrywali różnicą osiemnastu punktów, a na pięć minut przed końcem czwartej kwarty 83:75. Ale właśnie wówczas coś się odblokowało w ekipie MKS. Drużyna trenera Wojciecha Wieczorka zaczęła trafiać z dystansu, a warto przypomnieć, że już wówczas za pięć fauli z parkietu spadł Maciej Maj, a zagrożeni zejściem do szatni byli też inni gracze.
To nie pomogło Franz Astorii. Przewaga beniaminka topniała w oczach, a największe emocje mieliśmy w ostatniej minucie. Goście obrali taktykę faulowania gospodarzy, którzy tym razem dosyć skutecznie trafiali z wolnych, a koszykarze z południa Polski zdobywali łatwe punkty spod kosza. Największe emocje miały dopiero nadejść.
Na siedemnaście sekund przed końcem dwa osobiste pewnie wykorzystał Marek Piechowicz i mieliśmy remis 94:94. Chwilę później z półdystansu trafił Lewandowski, a po czasie wziętym przez swojego szkoleniowca MKS postawił wszystko na jedną kartę. Mocno kryty Karolak nie trafił z dystansu, ale spod samego kosza do remisu doprowadził wspomniany Marek Piechowicz.
- Niestety, goście w dogrywce potwierdzili swoje większe doświadczenie na I-ligowych parkietach. My graliśmy bez dwójki naszych wysokich graczy i to było widać w decydujących momentach - podsumował zawody opiekun Franz Astorii.
Franz Astoria Bydgoszcz - MKS Dąbrowa Górnicza 104:110 (23:22, 27:21, 27:23, 19:30, 8:14)
Astoria: Laydych 23, Szyttenholm 22, Małgorzaciak 16, Lewandowski 13, Robak 12, Bierwagen 10, Andryańczyk 6, Rąpalski 2, Barszczyk 0, Fraś 0.
MKS: Wołoszyn 20, Marek Piechowicz 17, Grzegorzewski 16, Zmarlak 16, Karolak 14, Dziemba 13, Zieliński 11, Maj 3, Marcin Piechowicz 0, Gospodarek 0.
-
daveed Zgłoś komentarz
nie oszukujmy się, że Fracha nie był sobą w tym meczu. -
StefanGD Zgłoś komentarz
połowie ;) -
daveed Zgłoś komentarz
dawna. -
StefanGD Zgłoś komentarz
Przy tej sytuacji nie było faulu, tylko gościu dostał w oko i sędzia przerwał grę. -
daveed Zgłoś komentarz
oczekiwać? co by jednak nie powiedzieć mecz znakomity dla oka. brawa dla chłopaków z Dąbrowy za walkę do końca, ale coś ich treneiro strasznie nerwowy - rzucał się itp. aaa, i ostatnia sprawa - widziałem najlepsze sędziowanie w tym sezonie. była jedna sytuacja, że niby był faul, kiedy już MKS miał 5 i niby powinni dać wolne, a dali piłkę z boku. nieco się zakręcili, ale ogólnie sędziowanie super, zwłaszcza w wykonaniu Pana Andrzeja Bartochy. -
Kaczka Zgłoś komentarz
Naprawdę szkoda tego meczu. Mecz grany praktycznie bez Frasia w składzie, a walka jak równy z równym. Najbardziej szkoda tego, że Asta straciła całe 18 punktów przewagi...