Hyży: Zamiast sami się rozgrzewać, oglądaliśmy wsady graczy z Pruszkowa

Śląsk Wrocław rozegra w najbliższym czasie aż dwa szlagierowe mecze - jeden wyjazdowy, a jeden przed własną publicznością.

Bartłomiej Berbeć
Bartłomiej Berbeć

Już we wtorek zespół czeka podróż na środową potyczkę z zajmującą trzecie miejsce w tabeli MKS Dąbrowa Górnicza, a w przyszłą niedzielę wrocławskich fanów czeka z kolei sentymentalna podróż w przeszłość.

Taką odbył już Radosław Hyży, który był dopiero na początku swojej zawodowej kariery, kiedy drużyna znana jako Mazowszanka Pruszków, a później Hoop Pekaes Pruszków, święciła największe tryumfy.

- Wcześniej grałem w Noteci, ale najbardziej pamiętam podróże z Unią Tarnów do takiej małej hali tamtego zespołu z Pruszkowa, już nie pamiętam, o jakiej nazwie dokładnie. Tamte wyjazdy były niesamowite, bo to była piekielnie mocna drużyna. To było dziwne, ale zamiast sami się rozgrzewać, to oglądaliśmy rozgrzewkę pruszkowian. W tamtych czasach najlepiej pamiętam Jeffa Massey'a, ale praktycznie każdy dawał tam z góry, dlatego to robiło na nas wszystkich takie wrażenie. Tyrice Walker, Krzysztof Dryja, Krzyszotf Sidor, Tomasz Suski, Leszek Karwowski...wtedy grał chyba nawet Dominik Czubek, chociaż nie jestem pewien, ale był tylko jeden gracz, który nie wsadzał piłki. Dla odmiany u nas próbował tego jedynie Adrian Małecki. To były najlepsze czasy tej drużyny, późniejszych ekip już tak dobrze nie kojarzę - opowiada koszykarz.

W niedzielę 17 lutego Śląsk podejmie w Hali Orbita Znicz Basket Pruszków. Wejściówki można nabywać w siedzibie klubu przy ul. Mieszczańskiej 11 w dni robocze od 10 do 16 lub za pośrednictwem portalu kupbilet.pl.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×