Bardzo ważne zwycięstwo Białej Gwiazdy - relacja z meczu Bourges Basket - Wisła Can Pack Kraków

Przed starciem pełno było obaw o dyspozycję krakowianek. Te jednak stanęły na wysokości zadania i przybliżyły się do finałowego turnieju Euroligi. Wygraną w ostatnich sekundach zapewniła Charles.

Spotkanie rozpoczęło się dla przyjezdnych bardzo niekorzystnie. Momentalnie pozwoliły one rywalkom przejąć inicjatywę i po kilkudziesięciu sekundach przegrywały 0:7, co absolutnie nie stawiało dalszej części rywalizacji w dobrym świetle.

Francuzki doskonale wykorzystały bierność wiślaczek. Ewidentnie za cel numer jeden postawiły sobie triumf na własnym terenie i od pierwszych minut dążyły do jego realizacji. Aktywnością imponowała Styliani Kaltsidou. Greczynka jeśli tylko uzyskała kawałek wolnego placu bezlitośnie punktowała, będąc jednocześnie liderką kolektywu.

Biała Gwiazda nie potrafiła odpowiedzieć. Sporadycznie wykańczała akcje i generalnie znajdowała się daleko w tyle. Fatalnie wyglądała jej skuteczność. Tylko nieco ponad 22 procent skutecznych prób najlepiej oddawało panującą indolencję. Gdy Bourges objęło prowadzenie 15:4 trener Jose Ignacio Hernandez poprosił o czas, starając się wymusić od swoich podopiecznych lepszą postawę.

Dalsze fragmenty przyniosły tylko częściową poprawę. Prowadzony przez Hiszpana zespół zacieśnił szeregi obronne i miejscowe nie czuły się już tak bezkarnie. Mogło się wydawać, że ich zapędy ofensywne zostały nieco ostudzone. Tyle, że nie odwróciło to ogólnego scenariusza. Złote medalistki FGE marnowały mnóstwo szans, w związku z czym trudno było w ogóle mówić o zmniejszaniu dystansu.

Dopiero w drugiej odsłonie obserwowało się małą poprawę. Wreszcie "zatrybiła" Tina Charles. Wspomagała ją Justyna Żurowska. Obie zawodniczki wyciągnęły drużynę z dołka i postraszyły trochę oponenta, któremu wcześniej zbyt łatwo przychodziło realizowanie założonych planów. Ku uciesze kibiców krakowskiego klubu wyższy bieg włączyła jeszcze Paulina Pawlak, trafiając m in. zza linii 6,75m. Efektem tego wynik brzmiał 28:23, więc istniała realna szansa, że po długiej przerwie powalczy on o pełną pulę.

Tak też się stało. Wisła nadrobiła wszelkie braki i zmagania przybrały wyrównany charakter. Ekipy prezentowały zbliżony poziom, co odzwierciedlała najważniejsza statystyka oraz… niekiedy parominutowe przestoje w powiększaniu liczby "oczek". Osłabione kadrowo uczestniczki zeszłorocznego turnieju FinalEight wyszły na czoło za sprawą szybkiej kontry Charles. Kawał pożytecznej pracy wykonywała również Pawlak, która pod nieobecność Cristiny Ouvina została obarczona dodatkową odpowiedzialnością. Jednak Bourges nie odpuszczało. Swoje koleżanki z opresji ratowała Celine Dumerc, utrzymując stan remisowy.

Decydującej batalii nieodłącznie towarzyszyły duże emocje. W pewnym momencie w zadowalającym położeniu znalazły się wiślaczki, odskakując na sześć punktów (46:40), niemniej o triumf zaciekle musiały walczyć do samego finiszu. O taryfie ulgowej nie było nawet mowy. Notabene cztery sekundy przed końcową syreną na tablicy świetlnej widniał rezultat 54:54!

Ostatnie cios zadał polski czempion, a konkretnie MVP ligi WNBA, która niczym podczas swoich najlepszych występów zachowała zimną krew, pewnie umieszczając piłkę w obręczy. Dzięki temu zwycięstwu team spod Wawelu dzieli tylko jeden krok od turnieju ośmiu czołowych firm Starego Kontynentu.

Bourges Basket - Wisła Can Pack Kraków 54:57 (20:8, 8:15, 12:17, 14:17)

Bourges: Styliani Kaltsidou 15, Emmeline Ndongue 11 (14 zb), Celine Dumerc 11, Endene Miyem 8, Johannah Leedham 6, Stephany Skrba 1, Christelle Diallo 0, Marissa Coleman 0, Pauline Krawczyk 0, Romane Barnies 0.

Wisła Can Pack:
Tina Charles 24 (11 zb), Paulina Pawlak 14, Anke DeMondt 10, Justyna Żurowska 9, Daria Mieloszyńska-Zwolak 0, Katarzyna Krężel 0, Dora Horti 0.

stan rywalizacji
: 1:0 dla Wisły Can Pack Kraków, rywalizacja toczy się do dwóch wygranych

Źródło artykułu: