AZS Koszalin usilnie poszukiwał zastępcy Jeffa Robinsona, który jakiś czas temu wyjechał do Stanów Zjednoczonych, pomimo sprzeciwu zarządu klubu. Zaczęto więc poszukiwania nowego zawodnika. W Koszalinie pojawił się Alex Franklin. Wydawało się, że to on będzie następca Robinsona, ale w międzyczasie wyszły jego problemy z listem czystości oraz kłopoty ze zdrowiem.
Działacze z Koszalina nie mieli jednak wielkich problemów ze znalezieniem kolejnego gracza, ponieważ na rynek wolnych agentów trafił Rob Jones ze Stelmetu Zielona Góra. - Po odejściu Jeffa Robinsona usilnie poszukiwaliśmy jego zastępcy. Szukaliśmy gracza, który gra, a nie jest po jakiejś dłuższej przerwie. Przyjechał do nas Alex Franklin, ale niestety nie udało nam się dopełnić wszystkich formalności związanych z jego prawem do gry. W międzyczasie pojawiła się informacja, że Rob Jones może być blisko rozwiązania umowy w Zielonej Górze. Podjęliśmy szybkie działania, żeby zakontraktować Jonesa w Koszalinie i załatać dziurę po Robinsonie - mówi dla portalu Sportowefakty.pl Marcin Kozak.
Amerykanin jest już po pierwszym treningu z drużyną. Prezes koszalińskiego zespołu jest przekonany, że Jones wzmocni siłę AZS. - Z tego, co widzieliśmy na pierwszych zajęciach to mogę powiedzieć, że będzie to solidne wzmocnienie naszej drużyny.
Jones podpisał umowę z AZS do końca tego sezonu. - AZS Koszalin podpisuje tylko i wyłącznie takie kontrakty, na które go stać. Jones ma kontrakt ważny do końca tego sezonu - kończy Marcin Kozak.
to po co sie pan trener pozbyl najpierw Stelmacha a potem Łapety ... ?