Mistrz blisko półfinałów - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - AZS Gorzów

Mimo dość słabej gry wiślaczki znów okazały się lepsze od ekipy z województwa Lubuskiego i w rywalizacji ćwierćfinałowej prowadzą 2:0. Tym razem losy starcia rozstrzygnęły się finalnie w IV kwarcie.

Adam Popek
Adam Popek

Drugie spotkanie w porównaniu do poniedziałkowego w pierwszych minutach było pod kontrolą krakowianek. Kilka sprawnych akcji zupełnie zaskoczyło defensywę AZS-u, efektem czego właściwie od razu znalazły się w dogodnym położeniu. Punkty na swoim koncie zapisywała Justyna Żurowska. Polska skrzydłowa, która niegdyś broniła barw obecnych przeciwniczek Białej Gwiazdy nie okazywała sentymentów, a wręcz przeciwnie - przejawiała ponadprzeciętną aktywność. Zza łuku zaś przymierzyła Katarzyna Krężel, wykorzystując jednocześnie najgroźniejszą broń jaką dysponuje. Te wyczyny sprawiły, iż wynik brzmiał 10:2. Nic zatem nie zapowiadało większych emocji.

Paradoksalnie jednak taki start uśpił nieco czujność miejscowych. Widząc pomyślny obrót sprawy spowolniły ogólne tempo, a przeciwniczki postanowiły nadrobić straty. Warto dodać, iż uczyniły to z nawiązką. Inicjatywę przejęły dzięki "trójce" Magdaleny Szajtauer, której pozycję rzutową wypracowała Agnieszka Makowska. Potem uwidoczniła się jej imienniczka, Agnieszka Skobel. Reprezentantka Polski znana z niezłomnej ambicji w typowym dla siebie stylu wykończyła kilka kontr i gorzowianki wygrywały po dziesięciu minutach 20:14.
 Mimo niewielkiego prowadzenia po pierwszej połowie gorzowianki nie sprostały Wiśle Mimo niewielkiego prowadzenia po pierwszej połowie gorzowianki nie sprostały Wiśle
Ten stan rzeczy trochę zaskakiwał, gdyż dzień wcześniej nie zagroziły one specjalnie gospodyniom i zaledwie chwilami osiągały zamierzone cele. Niemniej każdy pojedynek tworzy osobną historię, dlatego należało przyjąć do wiadomości panujący obraz. Podopieczne Artura Golańskiego nadspodziewanie często pudłowały lub popełniały straty. Rywal fakt faktem próbował wywierać presję na ile mógł, ale mimo wszystko krajowy czempion nie powinien tak ławo obniżać poziomu, zważywszy że w niedalekiej perspektywie czekają go teoretycznie znacznie trudniejsze konfrontacje.

Drużyna dowodzona przez Dariusza Maciejewskiego zyskała pewność. Najlepsze potwierdzenie tych słów stanowił fakt, że również młodsze zawodniczki nie posiadające pokaźnego stażu w ekstraklasie powiększały dorobek kolektywu. Mowa choćby o wspominanej Szajtauer i Claudii Trębickiej.

Cały team zaś poprawnie funkcjonował w defensywie, gdzie ewidentnie poświęcał sporo sił, by nie pozostawiać żadnych luk. Zaangażowanie przyniosło oczekiwane profity. Obronił on minimalną zaliczkę i długą przerwę spędził prowadząc 32:30. Wiślaczki zatem otrzymały swego rodzaju ostrzeżenie.

Zmiana stron częściowo ożywiła faworytki podwawelskiej publiczności. Wreszcie wykrzesały pokłady sportowej złości i skrupulatniej wykonywały taktyczne polecenia, próbując zarazem uaktywnić optymalnie całą piątkę dziewczyn biegającą po parkiecie. Między innymi tą drogą dwukrotnie wyprowadziły na wolne pole Krężel, a ta nie zmarnowała okazji, zdobywając sześć "oczek". Trochę lepsze recenzje zbierała także tylna formacja. Przeciwniczki nie miały takiej swobody jak w poprzednich odsłonach i powoli powstawała dysproporcja między oboma zespołami, choć Makowska dokładała wszelkich starań, żeby przyjezdne zachowały przynajmniej cień nadziei.

W decydującej batalii uczestnik ostatniego FinalEight może nie czuł komfortu, lecz rezultat 57:48 pozwalał bez zbędnych nerwów wyczekiwać finiszu. Wyróżniała się głównie Krężel, dobrze dysponowana strzelecko. Istotną rolę odgrywała Erin Phillips. Australijka, jeśli tylko obserwowała jakieś przejawy nonszalancji od razu reagowała, przeprowadzając dynamiczne szarże. Gdy natomiast próbkę umiejętności dała Daria Mieloszyńska kwestia zwycięstwa została ostatecznie rozwiązana.

Szóstej ekipie sezonu zasadniczego FGE nie pomogły już pojedyncze zrywy Chineze Nwagbo czy Katarzyny Dźwigalskiej. Tym samym dwa początkowe starcia ćwierćfinałowe w stolicy Małopolski złoty medalista zakończył kompletem triumfów i następna faza wydaje się być dla niego na wyciągnięcie ręki.

Wisła Can Pack Kraków - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. 71:56 (14:20, 16:12, 22:12, 19:12)

Wisła: Daria Mieloszyńska-Zwolak 16, Katarzyna Krężel 14, Justyna Żurowska 10, Tina Charles 9, Erin Phillips 8, Anke De Mondt 8, Dora Horti 4, Joanna Czarnecka 2, Paulina Pawlak 0.

KSSSE: Chineze Nwagbo 16, Agnieszka Makowska 13, Agnieszka Skobel 10, Magdalena Szajtauer 9, Katarzyna Dźwigalska 4, Katarzyna Jaworska 2, Claudia Trębicka 2, Klaudia Czarnodolska 0, Beata Jaworska 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×