Zgorzelczanie w spotkaniu przeciwko Spartakowi musieli radzić sobie bez Michała Chylińskiego oraz Damiana Kuliga. W dodatku od ostatniego meczu PGE Turowa minęły zaledwie dwa dni! W piątek bowiem gracze Miodraga Rajkovicia rywalizowali ze Stelmetem Zielona Góra. Wydawało się, że zgorzelczanie nie mają za wielu argumentów w starciu z renomowanym przeciwnikiem z Rosji.
Jednak początek spotkania nie wskazywał na to, że Spartak "zmiecie" gości ze Zgorzelca. Gracze Rajkovicia prowadzili wyrównaną walkę, a pod koniec pierwszej kwarty wyszli nawet nawet na trzypunktowe prowadzenie po rzucie Łukasza Wichniarza. Później Turów głównie za sprawą świetnie dysponowanego Russella Robinsona (21 punktów) osiągnął nawet pięciopunktową przewagę, ale Spartak szybko zredukował te straty.
Trzecia kwarta okazała się kluczowa dla losów spotkania. Rosjanie wygrali ją aż 11 punktami i przed ostatnią odsłoną mieli dziewięć "oczek" przewagi. Zgorzelczanie nie poddali się i ambitnie walczyli o zwycięstwo w tym spotkaniu. Ostatecznie gracze Rajkovicia na samym finiszu okazali się gorsi od gospodarzy z Sankt Petersburga.
Była to już trzynasta porażka Turowa Zgorzelec w lidze VTB. Zgorzelczanie legitymują się bilansem 4-13.
Spartak Sankt Petersburg - PGE Turów Zgorzelec 76:74 (15:18, 22:21, 24:13, 15:22)
Spartak: Mavrokefalidis 16, Carter 10, Kurbanov 10, Dragicević 10.
PGE Turów: Robinson 21, Stelmach 10, Zigeranović 10, Jackson 8.