Bartosz Ciechociński na początku zaliczył serię nieudanych rzutów. Po niespełna czterech minutach usiadł na ławce rezerwowych i już nie wrócił na parkiet. Jego koledzy również ustępowali pola wyżej notowanemu przeciwnikowi. Goście wygrywali już 9:2, jednakże lubelski zespół nie dał się całkowicie zdominować.
Seria 6:0 na starcie drugiej kwarty pozwoliła Wikanie Startowi po raz pierwszy objąć prowadzenie. Gospodarze nie cieszyli się z niego zbyt długo, gdyż AZS WSGK Polfarmex Kutno wkrótce ponownie przejął inicjatywę. Wykorzystał przestój w grze rywali i schodząc na dużą przerwę wygrywał już 38:28.
Mimo to Wikana Start nie zamierzał poddać się bez walki i w trzeciej kwarcie odrobił straty. Najpierw akcję 2+1 zaliczył Przemysław Łuszczewski, a po chwili z dystansu trafili Łukasz Wilczek oraz Michał Sikora, a na tablicy wyświetlił się wynik 45:45.
W ostatniej kwarcie seria celnych rzutów gości zza linii 6, 75 pozwoliła im opanować sytuację. Trzy "trójki" z rzędu zanotował Dawid Bręk, który rozegrał pełne 40 minut. Gospodarze nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy i w kluczowym momencie popełnili cztery kolejne straty! To sprawiło, że AZS Kutno zgarnął dwa punkty i umocnił się na pozycji wicelidera. O porażce Wikany Startu przesądziła katastrofalna skuteczność - niespełna 34 procenty rzutów z gry i 50 procent rzutów osobistych to rezultat, który daje dużo do myślenia sztabowi szkoleniowemu.
Wikana Start Lublin - AZS WSGK Polfarmex Kutno 63:73 (14:18, 14:20, 25:12, 10:23)
Start: M. Wilczek 23 (20 zb.), Łuszczewski 13 (13 zb.), Celej 10, Ł. Wilczek 9 (12 zb., 10 as.), Szymański 5, Sikora 3, Kowalski 0, Pawelec 0.
AZS: Jakóbczyk 20, Bręk 20, Rduch 12, Szwed 11 (12 zb.), Glabas 8, Małecki 2, Kwiatkowski 0.