Po słabej drugiej połowie, Stelmet Zielona Góra uległ we własnej hali Treflowi Sopot 68:77. Wynik czwartkowego spotkania mógłby być korzystniejszy dla zielonogórzan, gdyby ważne punkty dołożył debiutujący w nowych barwach Łukasz Koszarek. - Wszyscy wierzymy w to, że przyjście Łukasza w końcowym rezultacie nam pomoże. Ja również zaliczam się do tej grupy. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że same nazwiska nigdy nie grają. W drużynie może być wiele indywidualności, aby jakoś to zafunkcjonowało i aby wyniki były pozytywne - ocenił Tomasz Jankowski, asystent trenera Mihailo Uvalina.
Kapitan reprezentacji Polski kontrakt z zielonogórskim zespołem podpisał w miniony poniedziałek. Mimo zaledwie kilku treningów, polski rozgrywający dość dobrze rozumiał się z nowymi kolegami, czego dowodem może być siedem rozdanych asyst. - Łukasz potrzebuje jeszcze trochę czasu. Jestem w stanie wejść na chwilę w jego skórę i doskonale zdaję sobie sprawę, że w pierwszym meczu przed zielonogórską publicznością na pewno bardzo chciał wejść w drużynę, w rytm gry, ale nie jest z nami wystarczająco długo, aby wiedział kiedy podać, kiedy oddać rzut. Trochę zabrakło jego punktów i ofensywnej gry. Mimo wszystko jestem spokojny, jest to zawodnik z najwyższej półki i na pewno szybko poradzi sobie z wejściem w drużynę - dodał Jankowski.