Nie tak miało być - zapowiedź rywalizacji Znicz Basket Pruszków - UMKS Kielce

W sobotę walkę o utrzymanie rozpoczną teoretycznie najmocniejsza i najsłabsza drużyna w stawce. Znicz Basket Pruszków, jedenasty po rundzie zasadniczej, zmierzy się z ostatnim UMKS-em Kielce.

Rafał Starosta
Rafał Starosta

W fazie play-out rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. Pierwsze dwa pojedynki rozegrane zostaną w sobotę i niedzielę na Mazowszu, a tydzień później zespoły zagrają w Kielcach.

Przed sezonem obie drużyny miały podobny cel - uniknąć gry o utrzymanie. Po trzydziestu kolejkach w rundzie zasadniczej wiemy, że tych założeń nie udało się osiągnąć, a z jedną z drużyn nie zobaczymy się w przyszłym sezonie. W lidze lepiej zaprezentował się Znicz Basket Pruszków, choć nie udało się powtórzyć wyniku z ubiegłego sezonu, kiedy niespodziewanie zajął czwarte miejsce. Tym razem wygrał 14 z 30 spotkań i z 44 punktami zajął dopiero jedenastą lokatę, tracąc do ósmego miejsca tylko dwa punkty.

Problemem pruszkowian była gra w kratkę. Potrafili wygrać z zespołami z "ósemki", jak dwukrotnie z NETO PTG Sokołem Łańcut i po jednym spotkaniu z WIKANĄ Start SA Lublin, Polskim Cukrem SIDEn Toruń i PBS Bank Efir Energy MOSiR-em Krosno. Punkty tracili natomiast z SKK Siedlce, AZS-em Politechnika BIG-PLUS Poznań czy dwukrotnie z Franz Astorią Bydgoszcz. To właśnie te porażki w końcowym rozrachunku okazały się decydujące, że Znicz musi walczyć o pozostanie w I lidze.

Na wyróżnienie w zespole trenera Michała Spychały zasługuje przede wszystkim Przemysław Szymański, który notował średnio 14,8 pkt., 7,2 zb. i 2,1 as. i jako jedyny w zespole miał dwucyfrowy eval - 18,7. Według statystyk wiele zależało także od gry Marcina Matuszewskiego (8,9 pkt., 4,7 zb.) oraz Łukasza Bonarka (8,6 pkt., 4,1 zb.).

Znicz przed początkiem rywalizacji ma przewagę psychologiczną. Wygrał oba spotkania z UMKS-em Kielce (76:60 u siebie i 73:68 na wyjeździe), jednak faza "przegrywający odpada" rządzi się swoimi prawami i nie można pozwolić sobie na rozprężenie.

UMKS Kielce z pewnością nie tak wyobrażał sobie debiut w I lidze. Wygrał tylko pięć spotkań, choć na początku sezonu mógł pochwalić się bilansem 2-3. Później gra beniaminka nie wyglądała już tak dobrze i zamiast walki o jak najwyższe miejsce w tabeli, zawodnicy bili się o przełamanie serii porażek.

W kieleckim zespole trudno wskazać lidera. Najwięcej punktów zdobywa pozyskany w trakcie sezonu z WIKANY Rafał Król (śr. 12,9 na mecz). Dobre zawody rozgrywali także: Marcin Wróbel (11 pkt., 4,8 zb.) czy Łukasz Fąfara (9,1 pkt., 4,4 zb.). Nie przeszkadza to jednak Rafałowi Gilowi patrzeć z optymizmem. - Jesteśmy dobrze przygotowani do pojedynków ze Zniczem. Cieszymy się, że wreszcie pojawią się emocje, które mogą dodać nam wiary w sukces. Wierzymy, że możemy grać coraz lepiej, jesteśmy gotowi pod względem fizycznym, jak i mentalnym - powiedział opiekun UMKS-u.

Co może być atutem zespołu w walce o utrzymanie? Na pewno zgranie, gdyż większość zawodników wygrała przed rokiem grupę w II lidze, gdzie w finale mierzyli się z faworyzowanym KS PWiK Piaseczno (3:1 dla kielczan). Kluczowa dla awansu była wygrana w hali rywala już w pierwszym meczu. Teraz w rywalizacji z innym reprezentantem województwa mazowieckiego UMKS z pewnością będzie chciał powtórzyć ten manerw.

Trener UMKS-u stwierdził, że w tej parze nie będzie widać, że grają ze sobą 11. z 16. drużyną ligi. - Każde spotkanie jest dla nas bardzo ważne. To są play-outy i do każdego pojedynku musimy być w 100 proc. przygotowani. Najlepiej dla nas będzie wygrać już w sobotę - wyjaśnił Rafał Gil.

Pierwsze spotkanie pomiędzy Zniczem Basket Pruszków a UMKS-em Kielce już 6 kwietnia o godzinie 20.00, a drugie dzień później, 7 kwietnia, o godzinie 18.00.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×