Przed startem play-offów I ligi rywalizacja w parze MKS - PBS Bank Efir Energy MOSiR była zapowiadana jako najciekawsza. Pierwsze spotkanie w Dąbrowie Górniczej nie zawiodło, wysoki poziom emocji utrzymywał się przez cały czas trwania meczu, nie brakowało również efektownych akcji obu drużyn.
Walka na parkiecie była bardzo zacięta, a doping kibiców obu zespołów dodatkowo podgrzewał atmosferę godną play-offów. - To nie są już żarty, na parkiecie nie brakuje walki, momentami to wygląda jak wojna - zaznaczył Marek Piechowicz. - Pod koszami trzeba się dużo przepychać, momentami było więcej tej walki niż czystej koszykówki. Krośnianie pokazali klasę, Kamil Łączyński trafiał z każdej pozycji, ale na szczęście obroniliśmy się na naszym boisku - powiedział. Kamil Łączyński zdobył w sumie 33 punkty, trafiając siedem trójek.
Problemem dąbrowian są przestoje, w trakcie których rywale wykorzystują nadarzające się okazje i niwelują straty lub budują swoją przewagę. Momentów słabszej gry MKS-u nie zabrakło również w niedzielnym spotkaniu. - Prawdą jest, że przestoje mogły nas drogo kosztować, mamy czasami gorsze momenty, podejmujemy wtedy dziwne decyzje i gramy zbyt indywidualnie. Gdy gramy zespołowo, podaniami, tak jak w końcówce niedzielnego meczu z MOSiR-em, to wychodzi nam to bardzo dobrze. Mam nadzieję, że będziemy grać tak w ciągu całych play-offów.
W poniedziałek druga odsłona rywalizacji. Trudno wyrokować kto jest faworytem tego spotkania. Podejście Marka Piechowicza może zaskakiwać, gdyż chce on zapomnieć o zwycięstwie. - Zwyciężyliśmy w pierwszym meczu, ale o nim musimy zapomnieć, bo czeka nas kolejne spotkanie, które musimy wygrać - wyjaśnił.
Dzięki zwycięstwu dąbrowianie objęli prowadzenie 1:0. Drugi pojedynek zostanie rozegrany w poniedziałek 8 kwietnia, jego początek został zaplanowany na godzinę 18:00.