[b]
Karol Wasiek: Przychodząc do Zielonej Góry powiedziałeś, że jest to drużyna Waltera Hodge'a. Czyli mam rozumieć, że jak Portorykańczyk odejdzie to wówczas będzie to zespół Łukasza Koszarka?[/b]
Łukasz Koszarek: To wszystko uzależnione jest od tego, kto będzie za rok w tej drużynie. Może Walter Hodge jednak zostanie i będzie to nasza wspólna drużyna (śmiech).
Wierzysz w jego pozostanie w Zielonej Górze?
- Na pewno będzie miał duże możliwości, żeby wyjechać do solidnej ligi i sprawdzić się na tle bardziej wymagających rywali.
Sprawdzi się w roli zadaniowca w solidnym klubie europejskim?
- Myślę, że tak. Wszystko będzie zależało od tego, jak trener będzie go wystawiał i jak zaakceptują go pozostali zawodnicy. Indywidualnie na pewno jest w stanie sobie poradzić na takim poziomie.
Duet Hodge-Koszarek jest lepszy niż Koszarek-Blassingame?
- Na pewno jest dobry, ale czy lepszy? To trudne pytanie. Wydaję mi się, że z Jerelem byliśmy nieco troszkę bardziej podobni niż to jest z Hodgem. Obaj z Blassingamem lubiliśmy grać z piłką, ale to nie wychodziło tak źle. Wydaję mi się, że problemy były gdzie indziej. Z kolei Walter może spokojnie grać na pozycji jeden, czy dwa. Potrafi biegać i korzystać z zasłon.
Wracając jeszcze do tej atmosfery w szatni Stelmetu Zielona Góra, w której jest wielu charakternych zawodników. To trudna grupa do prowadzenia?
- Myślę, iż nie jest to jakaś trudna grupa do prowadzenia, ale wiadomo, że każdy ma coś do powiedzenia w szatni. Przez kilka miesięcy ta grupa ze sobą pracuje i uważam, że nie ma tutaj żadnych problemów.
[b]
Jest problem z Quintonem Hosleyem?[/b]
- Myślę, że jest bardzo dobry zawodnik, który może nam pomóc po obu stronach parkietu. Bardzo potrzebny gracz naszemu zespołowi, ale jego problemy związane są z rotacją Polakami, przez co on nie zawsze może zacząć spotkań od początku. Później ciężko jest mu wejść w mecz i złapać ten odpowiedni rytm.
Pamiętasz, co powiedziałeś 20 lutego na portalu Sportowefakty.pl na temat Stelmetu Zielona Góra?
- (śmiech). Jak przyjechałem do Zielonej Góry to od razu spytano mnie o tę rzecz, którą wówczas powiedziałem. Czasami ciężko sobie z tym poradzić. Z jednej strony jest na pewno za dużo rozmów z sędziami i przez to człowiek wypada nieco z prawidłowego rytmu. Po drugie, ta frustracja wynika z tego, że zawodnicy czują się nieco pokrzywdzeni, traktowani nie-fair.
Nie uważasz, że jak przegracie to od razu zaczynacie szukać jakiś wymówek?
- Myślę, że nie. To normalne, że podczas meczu rozmawia się z sędziami, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Zawodnicy popełniają błędy, sędziowie także. Musi być zachowana prawidłowa komunikacja z sędziami. Po meczu mamy analizę meczu podczas której rozmawiamy już tylko o naszych błędach, niedociągnięciach.
[nextpage]
Z czego to wynika, że Stelmet Zielona Góra wywołuje tyle negatywnych emocji wśród kibiców innych drużyn?
- Myślę, że Stelmet to stosunkowo nowa drużyna, która zaburzyła trochę układ sił w polskiej lidze, przez co każdy chce nas pokonać. Trochę na pewno narobiła szumu w TBL. Poza tym nieźle zaprezentowała się w europejskich pucharach.
Stelmet Zielona Góra może stać się nowym Prokomem Treflem Sopot?
- Myślę, że za wcześnie o tym mówić. Trzeba z szacunkiem podchodzić do sukcesów, jakie osiągnął Prokom Trefl zarówno na polskiej, jak i zagranicznej scenie. W Zielonej Górze zaczyna dziać się naprawdę bardzo pozytywnie.
Z perspektywy czasu jak patrzysz na tę sytuację, która była w Asseco Prokomie Gdynia?
- Już kompletnie o tym zapomniałem. Życie toczy się dalej, teraz są już nowe wyzwania i na nich się koncentruję.
Przyznasz, że ten ostatni tydzień twojego pobytu w Gdyni był daleki od normalności.
- To prawda, ten tydzień był daleki od normalności, można powiedzieć, że trochę "chory". Osobiście wolałbym, żeby to inaczej się potoczyło i mógł zostać w tej Gdyni do końca sezonu, bo szkoda tej pracy, którą wykonaliśmy przez kilka miesięcy. Szkoda pracy z trenerem Adamkiem, kibiców. Cieszę się jednak, że trafiłem akurat do Zielonej Góry.
Trzeba sobie powiedzieć, że sprytnie to wówczas rozegrałeś, bo do końca nie było wiadomo, gdzie będziesz występował. Ostatecznie padło na Zieloną Górę. Kto wchodził jeszcze w grę?
- Na pewno nie PGE Turów Zgorzelec, o którym się pisało. Było coś na rzeczy z Włochami, miałem jedną konkretną propozycję. Jestem jednak bardzo zadowolony z warunków, jakie mam w Stelmecie Zielona Góra.
Była w ogóle taka możliwość, żeby podpisać kontrakt tylko do końca sezonu?
- To byłoby niepoważne w stosunku do klubu, który wyciąga do mnie pomocną dłoń. Mamy takie plany, żeby zagrać w Eurolidze. Jeśli wygramy to mistrzostwo, to myślę, że działacze będą robić wszystko, żeby w tych rozgrywkach zagrać. EuroCup był taką dobrą namiastką do tego.