Piotr Dobrowolski: Dlaczego w ostatnim występie w tym sezonie nie pokonaliście AZS-u Koszalin?
Kim Adams: Dobre pytanie. Rywal był od nas po prostu lepszy. Wypracował sobie kilkupunktową przewagę już na początku spotkania, potem ją kontrolował, a nawet powiększył. Staraliśmy się go "dogonić", ale się nie udało. Drużyna z Koszalina zanotowała zdecydowanie lepszą skuteczność z gry - prawie dwadzieścia procent więcej od nas. To miało największy wpływ na końcowy rezultat.
Co jest największą siłą Akademików?
- Zespołowość. Nie mają w składzie gwiazd, ale posiadają zawodników o zbliżonych umiejętnościach. Każdy może w każdej chwili wejść na boisko i zastąpić słabiej spisującego się kolegę. Ponadto, to bardzo doświadczona drużyna.
Dużym osłabieniem był brak w waszych szeregach Dominique'a Wise'a, J.J. Montgomery'ego i Ronalda Dorseya?
- Na pewno, zwłaszcza Nica, który kreuje naszą grę i w każdym spotkaniu zdobywa wiele punktów. Odczuliśmy również brak Jeremy'ego. Nie możemy jednak tłumaczyć porażki absencją tych koszykarzy. Jesteśmy drużyną i powinniśmy umieć sobie poradzić także bez nich. Trzeba przede wszystkim patrzeć na siebie i wkładać jak najwięcej sił w każdy mecz, aby móc potem powiedzieć: "zrobiłem wszystko, co mogłem".
Jak podsumowałbyś zakończony sezon w wykonaniu swojego klubu?
- Dołączyłem do zespołu w trakcie rozgrywek, więc ciężko mówić mi o tym, co działo się przed moim przybyciem. Doszło do zmiany trenera, co wyszło nam na dobre, ponieważ wraz z przyjściem Wojciecha Kamińskiego prezentowaliśmy się lepiej. Ogromnym wzmocnieniem okazało się ściągnięcie Nica Wise'a. Osiągnęliśmy założony cel - zakończyliśmy rozgrywki na dziesiątym miejscu.
Po trzech porażkach z rzędu na finiszu "ligi szóstek" pozostał zapewne spory niedosyt...
- Zgadza się, tym bardziej, że te trzy ostatnie spotkania zagraliśmy przed własną publicznością. Chcieliśmy godnie zakończyć sezon, a tymczasem nie potrafiliśmy odnieść ani jednego zwycięstwa, dodatkowo przegrywając w nie najlepszym stylu.
Dobrze czujesz się w Radomiu?
- Tak, zdecydowanie. Miło się tu mieszka, również mojej partnerce i dziecku. Podoba nam się to miasto, cenimy sobie pobyt w nim. Jest przyjazne, panuje dobra atmosfera do uprawiania koszykówki.
Zostaniesz w Rosie na kolejny sezon?
- Chciałbym, ale to w pierwszej kolejności pytanie do włodarzy klubu. Jeżeli rozmowy przyniosą dobry skutek, to czemu nie! Ludzie związani z tutejszą koszykówką stawiają na progres, chcą się rozwijać, ja też. Zobaczymy, jak się potoczą nasze negocjacje.
A pozostali zawodnicy?
- Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno prowadzone będą z nimi rozmowy. Nie mogę odpowiadać za innych. Niedługo powinny pojawić się pierwsze informacje na ten temat.
Który zespół sięgnie po mistrzostwo Polski?
- Według mnie najmocniejszy jest Stelmet. Posiada w swoim składzie najlepszego zawodnika ligi, Waltera Hodge'a. To kapitalny koszykarz, potrafi wziąć ciężar gry na swoje barki. Oczywiście nie należy zapominać o PGE Turowie Zgorzelec, który po rundzie zasadniczej i "lidze szóstek" zakończył rozgrywki na pierwszym miejscu. Grał równo przez cały sezon i na pewno będzie niezwykle groźny w play-offach.