W piątkowym meczu z udziałem Chicago Bulls i Miami Heat doszło do kilku twardych przepychanek. W jednej z nich uczestniczył LeBron James, który starł się z Nazrem Mohammedem. Gwiazdor Żaru został odepchnięty przez gracza Byków i z impetem przewrócił się na parkiet. Niektórzy obserwatorzy stwierdzili, że LBJ nieco przesadził z tym upadkiem. MVP sezonu zasadniczego niespecjalnie przejął się jednak tymi opiniami. - Gram agresywną koszykówkę. Nie muszę floppować. Nie robię tego. Nie jestem jednym z tych - skomentował niedawne doniesienia 28-letni koszykarz.
Jednym z twórców teorii oskarżającej Jamesa był trener Bulls, Tom Thibodeau. Władze ligi zwróciły na to uwagę i ukarały szkoleniowca grzywną w wysokości 35 tysięcy dolarów.
LBJ ma na pieńku z członkami klubu z Chicago od marca bieżącego roku. Wówczas dość otwarcie wyraził bowiem swoje niezadowolenie z powodu sposobu, w jaki zawodnicy Byków powstrzymywali jego akcje. - Powiedziałem to, co powiedziałem, lecz nie chcę już za bardzo wchodzić w żadne dyskusje z tymi, którzy mają na mój temat swoje zdanie. Nie ma w tym nic, czego już bym w swojej karierze nie słyszał. Jestem tutaj, by grać w koszykówkę i robić to, co jest potrzebne, by drużyna wygrywała. Tak więc to, co inni o mnie mówią, niespecjalnie mnie obchodzi - dodał lider Heat.