WKS Śląsk Wrocław udowodnił, że zasłużył na awans do ekstraklasy. Finałowa rywalizacja kosztowała jednak drużynę Tomasza Jankowskiego dużo nerwów. Grająca bez presji drużyna PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno była dla faworyta bardzo ciężkim rywalem. - Niestety nie udało się awansować do Tauron Basket Ligi, ale i tak nastraszyliśmy faworyta tych rozgrywek, ekipę Śląska Wrocław. To oni musieli awansować, my tylko mogliśmy. Mimo wszystko zostawiliśmy serce na boisku i pokazaliśmy charakter. Ci, którzy nie wierzyli w naszą drużynę mocno się zdziwili, że postawiliśmy Śląskowi takie ciężkie warunki. Sam sezon trzeba na pewno zaliczyć do udanych, tym bardziej, że to historyczny sukces dla klubu i miasta Krosna - tłumaczy Dawid Adamczewski.
Spotkania w Krośnie były bardzo dramatyczne. Jak przyznaje 22-latek, o porażkach jego drużyny zdecydowała słaba gra na zbiórce i brak szczęścia w kluczowych momentach. - Jak to się mówi, szczęście sprzyja lepszym (śmiech). Tak na serio, brakło nam tego szczęścia w tej rywalizacji. W końcówce Kamil Łączyński nie trafił decydującego rzutu, który mógł nam dać wygraną. Każdy z nas mógł być jednak w takiej ciężkiej sytuacji. Chwała Kamilowi, że w ogóle zagrał w tych dwóch meczach na naszym parkiecie, bo nie był do końca gotowy do gry. Na pewno postawa na zbiórce też miała wpływ na wynik. Myślę jednak, że decydowały także inne detale. Na pewno brakło nam tego szczęścia.
Mimo porażki w finale trener Dusan Radović mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Trener był bardzo zadowolony z naszej gry w play off. Wiadomo, że zawsze są jakieś elementy do poprawy, ale generalnie play off trzeba zaliczyć jak najbardziej na plus - mówi Adamczewski.
Pod koniec sezonu 22-letni zawodnik zaczął otrzymywać od trenera coraz więcej szans na pokazanie swoich umiejętności. Z powodzeniem zastąpił kontuzjowanych kolegów i pokazał, że drzemią w nim duże możliwości. - Zawsze mogło być lepiej, ale na końcówkę sezonu nie mogę narzekać. Teraz pora na trochę odpoczynku z rodziną i za parę tygodni trzeba rozpocząć przygotowania do kolejnego sezonu. Nie wiem jeszcze, gdzie zagram. Póki co przyjechałem do domu i chcę trochę odpocząć po tym sezonie. Jeśli chodzi o przyszłość ciężko powiedzieć jak to się potoczy, ja chciałbym zostać w Krośnie. To już jednak nie zależy ode mnie. Wstępnie mam kilka innych propozycji, ale na ten moment nic konkretnego - kończy grający w ostatnim sezonie w Krośnie zawodnik.