- Stawiam na Stelmet. Ich gra ofensywna kreowana przez Łukasza Koszarka w sytuacji, gdy Walter Hodge jest przesunięty na pozycję egzekutora, jest na tyle efektywna i urozmaicona, że bardzo trudno ją powstrzymać. PGE Turów nie jest oczywiście bez szans. Mają bardzo wyrównany skład, jest dziesięciu zawodników w rotacji. Ten zespół jest również bardzo groźny w ataku, ze względu na atletyzm zawodników obwodowych. Tutaj mogę mieć przewagę nad graczami z Zielonej Góry. Praktycznie każdy zawodników, oprócz Ivana Zigeranovicia, jest w stanie trafić z dystansu. Oni są w stanie funkcjonować w ustawieniu 5:0, bez zawodnika grającego tyłem do kosza - twierdzi Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.
- To będzie ciekawa seria. Oba zespoły mają swoje słabe i silne strony. Chciałbym, żeby skończyło się to siedmiu meczach. To wpływa wówczas na oglądalność, popularność dyscypliny - dodaje dyrektor sportowy Trefla Sopot.
Tomasz Kwiatkowski uważa, że własna hala nie będzie atutem w tej serii. - Wydaję mi się, że własny parkiet nie będzie miał znaczenia w tej rywalizacji. Te zespoły znają się bardzo dobrze, ponieważ grały ze sobą wielokrotnie, zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Wszystkie mecze wygrywali jednak goście. Hala w Zgorzelcu jest dosyć specyficzna, tam gra się naprawdę bardzo ciężko. Aczkolwiek wydaję mi się, że w Zielonej Górze jest tylu doświadczonych zawodników, że poradzą sobie z presją publiczności - ocenia dyrektor sportowy Trefla Sopot.
- Siedmiomeczowa seria zakończona zwycięstwem Stelmetu w Zgorzelcu po rzucie Łukasza Koszarka w ostatnich sekundach - przewiduje Tomasz Kwiatkowski.
Stelmet, Stelmet,Stelmet !!!