Drużynie Niedźwiedzi w finale Konferencji Zachodniej przeciwko San Antonio Spurs nie udało się wygrać choćby jednego spotkania. Gracze Grizzlies starali się jednak spróbować znaleźć w tym jakieś pozytywy. - Staniemy się dzięki temu lepsi, bo, w mojej opinii, mierzyliśmy się z jedną z najlepszych drużyn ostatniego 15-lecia - przyznał Marc Gasol.[b]
[/b]
Jaka była główna przyczyna sromotnej porażki zespołu Memphis? - Nie mogliśmy w żadnym meczu przejąć kontroli w strefie podkoszowej. Oni mieli tam władzę - stwierdził trener Niedźwiedzi, Lionel Hollins. Nie sposób nie przyznać mu racji, gdyż zarówno Gasol, jak i przede wszystkim Zach Randolph, wydawali się być w całej serii zdominowani. Amerykański silny skrzydłowy, który w dwóch poprzednich rundach prezentował się bardzo dobrze, w rywalizacji ze Spurs kompletnie zgasł. Zdobywał zaledwie 11 punktów na mecz, trafiając przy tym z fatalną jak na podkoszowego, 30% skutecznością.
Podczas gdy zawodzili liderzy Grizzlies, z niezłej strony pokazali się gracze rezerwowi. W poniedziałkowym spotkaniu błysnął Quincy Pondexter, który uzyskując 22 punkty, zanotował najlepszy wynik w swojej karierze. - Myślę, że nauczyliśmy się, iż wygrywanie nie jest wcale takie proste, a zdobycie mistrzostwa jest jedną z najtrudniejszych rzeczy, które możesz wykonać. Sądzę jednak, że zrobiliśmy naprawdę wiele, by zajść tam, gdzie zaszliśmy. San Antonio to wielka drużyna. Zamierzamy nauczyć się czegoś z ich książki i iść dalej. Mam nadzieję, że w przyszłym roku poradzimy sobie lepiej - przyznał najlepszy w ostatnim meczu zawodnik Niedźwiedzi.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.