Tomasz Jankowski: Trzecia kwarta była idealna

W trzecim meczu finałowym Stelmet Zielona Góra pokonał PGE Turów Zgorzelec 82:78. Po tym spotkaniu podopieczni Mihailo Uvalina uzyskali prowadzenie w serii 3-0.

Zielonogórzanie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili w trzeciej kwarcie, którą wygrali 31:16. W tej części pojedynku drużyna pod wodzą Mihailo Uvalina grała jak natchniona. - Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że po kilku bardzo dobrych akcjach w defensywie, nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu w ataku, nie potrafiliśmy przełożyć naszego wysiłku na punkty, aby w końcu zobaczyć na tablicy, że wychodzimy na prowadzenie, że już jest dobrze. Z drugiej strony, jeśli w takich meczach, grając z takim przeciwnikiem, schodzi się do szatni z pięciopunktowym prowadzeniem, oczywiście jest to lepsze, ale w dalszym ciągu nie ma żadnej gwarancji jaki będzie ostateczny wynik. Stwierdziliśmy, że gramy cały czas swoją grę, że koncentrujemy się na naszych zadaniach w ataku, nie zapominając o wielkim wysiłku, jaką wszyscy wkładają w obronę. Trzecia kwarta była pod tym względem idealna, te przechwyty pod koszem przeciwnika, rywal miał problemy żeby przejść na stronę ataku, niesamowite. Oczywiście nie byłoby tego bez wsparcia publiczności, przy takim krzyku, wrzasku, gra się jak na skrzydłach - powiedział Tomasz Jankowski, drugi trener zespołu z Zielonej Góry.

Pomimo dziesięciopunktowego prowadzenia Stelmetu przed ostatnią odsłoną spotkania, PGE Turów do ostatnich minut walczył o zwycięstwo, zbliżając się nawet do biało-zielonych na różnicę jednego "oczka". - To kolejny moment, który był bardzo dramatyczny, przez pierwsze cztery minuty czwartej kwarty nie zdobyliśmy punktu. Znów brakowało wykończenia, zabrakło precyzji w oddanym rzucie, zdarzyły się też niewykorzystane całe akcje, czyli 24 sekundy upłynęły dla nas zbyt szybko. W najważniejszych momentach okazało się, że jesteśmy na tyle doświadczoną ekipą i ta piątka, która była w tym momencie na parkiecie, zrobiła wszystko, co do niej należało - ocenił były koszykarz.

Co ciekawe, w historii obecnej formuły finałów TBL, drużyna prowadząca w finałowej serii 3-0 zawsze zostawała mistrzem Polski. - Nie lubię takich statystyk, one są fajne dla kibiców. W sobotę będziemy mieli spotkanie zespołu, wspólne wyjście na pizze czy makaron. Chcemy do samego końca trzymać się razem i tą motywację i wiarę w to, że można skończyć serię najszybciej jak się da w sobie pielęgnować - skomentował asystent Mihailo Uvalina.

Mimo cennego zwycięstwa, po meczu w szatni Stelmetu nie było nadmiernej radości. - Trener Mihailo Uvalin od bardzo dawna wprowadza taki nastrój, tak było też w poprzednim sezonie. To jest tak jak w życiu - nie można po jednym udanym meczu nosić głowę do góry, a po przegranym załamywać się. To byłoby destrukcyjne dla psychiki człowieka - zakończył Tomasz Jankowski.

Źródło artykułu: