Sukces bierze się z pracy - rozmowa z Iwoną Jabłońską, trenerką MUKS Poznań

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

Łukasz Czechowski: Proszę powiedzieć, jak wyglądały przygotowania MUKS do sezonu?

Iwona Jabłońska: Rozpoczęliśmy na początku sierpnia, oczywiście bez zawodniczek z zagranicy. Koszykarki brane pod uwagę do startu w ekstraklasie raz dziennie trenowały w Poznaniu, a później przenieśliśmy się do Wałcza, gdzie doskonaliliśmy technikę, a gdy dołączyły koszykarki z USA i Mali zgrywaliśmy zespół i pracowaliśmy nad techniką.

Nie rozegraliście zbyt wielu sparingów.

- Niestety tak było. Trochę pograliśmy w Wałczu, bo i z juniorami ze Śląska Wrocław i kadetami z Niemiec, więc szukaliśmy tych gier. Odbyliśmy tylko jeden turniej w Brzegu.

MUKS, który przecież do potentatów finansowych się nie zalicza, jako jeden z nielicznych zespołów będzie miał w składzie zawodniczkę, która grała na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Jak to się stało?

- Tak, Sissoko grała w Pekinie, ale jej drużyna zajęła 12. miejsce, przegrała wszystkie mecze, więc to może nie do końca jest jakiś wyznacznik. Wprawdzie ona była wyróżniającą się zawodniczką i zainteresowanie nią było duże, ale mieliśmy kontakt z jej menadżerem i udało się ją ściągnąć.

Sissoko będzie gwiazdą MUKS-u?

- Na pewno ma bardzo duże predyspozycje. Świetnie gra na desce, bardzo dobrze pracuje na treningach. Lubię takie zawodniczki, które są aktywne na treningach, angażują się, żyją meczem. Nasze koszykarki zagraniczne właśnie takie są, to absolutne profesjonalistki.

Niestety zespół poniósł duże straty. Odeszły czołowe zawodniczki ubiegłego sezonu.

- Okeisha Howard chciała u nas zostać, był już przygotowany kontrakt, ale musieliśmy zwlekać kilka dni z jego podpisaniem i niestety nam uciekła. Agnieszki Skobel żal chyba najbardziej, bo teraz bardzo by się nam przydała. To boli. Żaneta Durak też się wypromowała, ale myślę, że za szybko zmieniła barwy.

Czy ktoś z obecnej kadry może zastąpić te ubytki?

- Na pewno jest kilka takich zawodniczek w naszej kadrze, które za rok, dwa będą w czołówce polskiej ligi.

Czy po zakończeniu poprzedniego sezonu było ryzyko, że MUKS-u w FGE nie będzie?

- Oczywiście! Gdyby Miasto nie zdecydowało się nam pomóc i postawić na nas również, to byłoby nam bardzo ciężko. Ciągle był dylemat czy wspierać tylko jeden zespół z Poznania czy dwa. Nie będę ukrywać, że odejście zawodniczek, o których mówiliśmy, również nie podziałało na nas najlepiej. Na szczęście pozbieraliśmy się, zrobiliśmy dobre zakupy i gramy w lidze.

Będziecie grać w nowej hali. Będzie to miało wpływ na grę?

- Hala, na której graliśmy w poprzednim sezonie, już w ubiegłym roku była warunkowo dopuszczona przez PLKK, bo byliśmy beniaminkiem, ale w tym roku już wiedzieliśmy od początku, że musimy szukać nowego miejsca. Nasza obecna sala jest elegancko wyremontowana i mamy nadzieję, że już na stałe zostanie ona dla nas.

W niedzielę gracie z Jelenią Górą. Jakie nastawienie przed tym spotkaniem?

- Na pewno zespół z Jeleniej Góry jest w naszym zasięgu i postaramy się powalczyć. Nastawienie bojowe i dobrze byłoby na początek wygrać, bo kolejne spotkania mamy bardzo trudne.

Kto - pani zdaniem - jest faworytem ligi?

- Wisła i Lotos, ale w tym momencie nie pokuszę się o typowanie, kto wygra. Jest jednak kilka zespołów, które z tymi drużynami powinny podjąć walkę, bo zrobiły spore i ciekawe zakupy.

Wydaje się, że poziom ligi w tym sezonie się podniósł.

- Dokładnie tak i to chyba dobrze. Wiadomo było, że Wisła i Lotos są poza zasięgiem, ale w tym sezonie kilka innych drużyn - Leszno, Polkowice, Gorzów, Rybnik - się bardzo wzmocniło i ta liga będzie chyba dużo bardziej wyrównana. My mamy trochę inne priorytety i chcemy korzystać i ogrywać polskie, młode koszykarki. Wszyscy trenerzy z MUKS-u pracują również w reprezentacji i wiem, jak to wygląda. Prawda jest przykra - nie ma w kraju szkolenia. Jedynie w Łomiankach, Krakowie i u nas cokolwiek się robi w koszykówce i wypuszcza reprezentantki.

Dlaczego tak się dzieje?

- Wydaje mi się, że jest to efekt braku sytemu, który powinien być stworzony przez PZKosz. Jest tylko liceum w Łomiankach, ale to za mało i za późno. Należałoby pomyśleć o stworzeniu przynajmniej czterech gimnazjów sportowych, gdzie trafiałyby utalentowane dziewczyny po podstawówkach, i z których można by potem wybierać najlepsze do liceum. U nas sytemu brak, ale i tak reprezentacje jakoś sobie radzą, ale niestety może być coraz trudniej.

Może rozwiązaniem byłoby ograniczenie liczny zawodniczek zagranicznych w drużynach ekstraklasy?

- Powinno tak być, ale spójrzmy również z drugiej strony. Firmy, które kładą pieniądze na koszykówkę klubową, ich nie interesuje reprezentacja, ale wynik i poziom sportowy. Bez zawodniczek zagranicznych nasze kluby nie miałyby większych szans w europejskich pucharach. Każdy kij ma dwa końce.

Jakie cele w młodzieżowej koszykówce ma w tym sezonie MUKS?

- Takie, jak co roku - chcemy dojść do wszystkich finałów i grać jak najlepiej. Na pewno trudno będzie w juniorkach starszych, bo odeszły Skobel oraz Durak i ten zespół jest dużo młodszy, ale w finale powinniśmy się znaleźć.

Jaki jest przepis na wasz sukces w koszykówce młodzieżowej? MUKS wywalczył tyle tytułów mistrzów Polski, że trudno je nawet zliczyć.

- Myślę, że duża w tym zasługa Szkoły Mistrzostwa Sportowego i pani dyrektor Ewy Andrzejewskiej, która postawiła na koszykówkę. Dzięki temu zajęcia sportowe są połączone z nauką. Mamy dobrych szkoleniowców, to również bardzo istotne. Cieszy nas to, że cały czas bardzo dużo dziewczyn zgłasza się do nas i chce grać. A przepis na sukces? Praca, praca i jeszcze raz praca. Dużo młodych zawodniczek w Polsce ma dobre warunki, ale są niedoszkolone. Może nie wszyscy trenerzy wiedzą, jak robić, żeby wychować gracza kompletnego, dojrzałego, a nie patrzeć tylko na wynik w kategoriach młodzieżowych.

Jednym z pomysłów MUKS-u jest program Każda Kasia, każda Ola gra już w kosza od przedszkola. Proszę powiedzieć kilka słów o tym przedsięwzięciu.

- Przy pomocy władz miasta i pani Ewy Bąk organizujemy w przedszkolach, które się na to zdecydowały, zajęcia psycho-ruchowe dla najmłodszych, połączenie zabawy z koszykówką. Nie ukrywam, że cieszą się one ogromną popularnością. Rozbudzamy u tych małych dziewczynek i ich rodziców bakcyla koszykówki, a potem trafiają one do naszych centrów, których w Poznaniu jest pięć, potem jest kontynuacja w gimnazjum i liceum Szkoły Mistrzostwa Sportowego i stąd biorą się sukcesy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×