O pierwszych dwudziestu minutach koszykarze i kibice ze Stalowej Woli będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Goście do hutniczego grodu przyjechali bez podstawowych graczy Jacka Olejniczaka, Arkadiusza Pelczara i Pawła Hołoty. Wydawać by się mogło, że z młodzieżą z Lublina Stalówka poradzi sobie bez żadnych problemów. Pierwsze dziesięć minut meczu było jeszcze wyrównane. Przypominając sobie mecz z poprzednich sezonów można się było zastanawiać czy to jakieś fatum pod nazwą Start ciąży nad Stalą. Najsłabszy zespół ligi potrafi grać dużo lepiej niż faworyzowani gracze z Podkarpacia. Druga kwarta to już kompletna klapa w wykonaniu koszykarzy ze Stalowej Woli. Nie wychodziło nic podopiecznym duetu Leszek Kaczmarski i Bogdan Pamuła. Start królował na parkiecie i na przerwę oba zespołu schodziły przy wyniku 33:47 dla gości.
W przerwie szkoleniowcy Stali odbyli męską rozmowę ze swoimi podopiecznymi co przyniosło spodziewane rezultaty. Stalówka zaczęła od mocnego uderzenia. Dwie trójki trafił Rafał Partyka, poprawił Paweł Pydych, a ostatnie słowo dorzucił Roman Prawica i straty z pierwszej połowy Stalowcy zminimalizowali bardzo szybko. Młodzi koszykarze z Lublina nie chcieli sprzedać tanio skóry i walczyli ze Stalą o każdy punkt. Ostatnia kwarta zapowiadała duże emocje. Zawodnicy z Podkarpacia grali przez trzydzieści minut tak jakby to zwycięstwo należało im się z urzędu. Na 4.29 minuty do końca goście prowadzili 61:65, ale minutę później już był remis 65:65. Start wyraźnie stanął, bo na niespełna trzy minuty do końca meczu Stal wyszła na prowadzenie 68:65. Do końca tego pojedynku Stalowcy kontrolowali wynik i po męczarniach wygrali 76:71.
Stal Stalowa Wola - Start AZS Lublin 76:71 (19:22, 14:25, 24:11, 19:13)
Stal: Partyka 21 (4x3), Pydych 20 (1x3), Nikiel 10, Prawica 7 (1x3), Jarecki 7, Szczepaniak 9, Grzyb 2.
Start: Kowalski 25 (2x3), P. Jagoda 14 (1x3) Borkowski 11, Rak 8, Ł. Jagoda 2, Karczewski 9 (3x3), Repeć 2.
Sędziowali: M. Bąba, K. Chrząszcz, R. Miszkiewicz.