[b]
Karol Wasiek: Jak ważną rolę w zespole Śląska Wrocław odgrywa Radosław Hyży?[/b]
Paweł Kikowski: Oczywiście. Nie da się ukryć, że Radek Hyży to gracz z wielkim bagażem doświadczeń, który wiele w koszykówce widział. On uwielbia opowiadać o tej dyscyplinie sportu i o swoich filozofiach koszykarskich. Bardzo fajnie jest z taką osobą porozmawiać, ale w szatni Śląska Wrocław każdy ma wpływ na każdego. Wydaję mi się, że młodzi zawodnicy wpływają na starszych i na odwrót. Nie chcę wyznaczyć żadnego chłopaka z drużyny, który na mnie jakoś szczególnie wpływał. Podpatrywanie i słuchanie starszych osób jest na pewno pożyteczną sprawą.
Co takie osoby, jak Radosław Hyży dają w szatni?
- Na pewno są to osoby, których młodzi zawodnicy bardziej słuchają, bo jeśli ma się ten bagaż doświadczeń i grało się w paru klubach, to inaczej na ciebie patrzą. Powoli dostrzegam, że podobnie jest w przypadku mojej osoby. Zaczynam odczuwać, że młodzi zawodnicy bardziej na mnie patrzą i też muszę dawać jakiś przykład. Trzeba pomyśleć o innych i pokazywać te pozytywne strony. Trzeba uczyć młodzież, ponieważ jak się jest młodym to czasem ma się takie popularnie "fiu-bziu" w głowie. Mam na uwadze to, że młodzi patrzą i chcę, żeby wynosili te pozytywne cechy.
Zaraz po wejściu do ekstraklasy głośno mówiło się o tym, że będziecie walczyć o najwyższe cele. Tymczasem teraz te nastroje nieco zelżały...
-
Obserwuję to, co się dzieje, aczkolwiek nie jestem aż tak bardzo w to zaangażowany. Sprawami porozumienia z miastem zajmują się działacze klubu. Jakby nie było to jest Śląsk Wrocław i nawet jak nie będzie dużego budżetu to presja kibiców będzie ogromna. Wydaję mi się, że w takiej atmosferze łatwiej jest wygrywać.
Jak ta presja wpływa na zawodników?
- Myślę, że bardzo pozytywnie. Śląsk Wrocław to nie taki klub, w którym zawodnicy przychodzą, robią "cyferki" i odchodzą gdzie indziej. Tak dzieje się w słabszych klubach. Tutaj jest łatwiej wygrywać chociażby ze względu na to, że ta publiczność niesie nas do lepszych wyników. Trzeba po prostu wyjść na parkiet i grać o zwycięstwo.
Wrocławska publiczność najlepsza w Polsce?
- Oczywiście. To co kibice pokazali podczas piątego meczu przeciwko Toruniowi w Kosynierce albo przeciwko Anwilowi Włocławek - to było niesamowite. Na pewno będą nas wspierać jeszcze bardziej w ekstraklasie.
[b]
Ty w Śląsku nadal zostajesz?[/b]
- Tak. Miałem tak skonstruowaną umowę, że w momencie kiedy uzyskamy awans to kontrakt zostanie od razu przedłużony.
Pewnie cieszysz się z tego powodu, że jest pewnego rodzaju kontynuacja, czego nieco brakowało w poprzednich klubach.
- Można powiedzieć, że byłem swojego rodzaju "obieżyświatem" w pewnym momencie i zaczęło mnie to męczyć. Chciałem gdzieś na dłużej zakotwiczyć, ale niestety nie było mi to dane. Myślę, że wchodząc do ekstraklasy to pewien szacunek się u kibiców zdobyło. Z miastem też się zapoznałem. To jest bardzo fajna kontynuacja.
Więkoszść graczy pozostała z poprzedniego sezonu, więc można powiedzieć, że ten szkielet już jest.
- Często jest tak, że następuje popularna "rozbiórka" składu i buduje się wszystko na nowo. Tutaj paru chłopaków zostaje i większych roszad nie będzie. Na pewno będą jakieś wzmocnienia, ale trzon będzie ten sam, co mnie cieszy.
O co byś chciał grać ze Śląskiem Wrocław w tym nowym sezonie?
- Myślę, że tak naprawdę wszystko "wyjdzie w praniu". Mamy już szkielet drużyny. Wiem, że ci zawodnicy zostawią serce na boisku i będą dawać z siebie wszystko. Na pewno nie będziemy chłopcami "do bicia". Każdy kto będzie chciał z nami wygrać, musi być przygotowany na ostrą bitwę. Mierzę w play-offy, ponieważ to jest minimum. Na pewno nie chcę grać o nic mniejszego.