Kadra AZS Koszalin liczy w tym momencie pięciu zawodników. Są to środkowy Darrel Harris oraz skrzydłowi Zbigniew Białek, Piotr Dąbrowski, Bartłomiej Wołoszyn i Artur Mielczarek. - Nie da się ukryć, że dla nas priorytetem były zatrzymanie Łukasza Wiśniewskiego oraz Pawła Leończyka. Skoro to się nie udało to musieliśmy szukać alternatywy dla tych graczy. Myślę, że tych zawodników, których udało się nam pozyskać, to byli najlepsi na miarę naszych możliwości finansowych i dostępności na rynku - mówi nam Marcin Kozak, prezes AZS Koszalin.
Nieco zaskakujący jest transfer Dąbrowskiego, ponieważ na tej pozycji AZS miał już wcześniej dwóch innych zawodników - Wołoszyna oraz Mielczarka, co powoduje, że na jednej pozycji robi się dosyć "ciasno". - Taka była sugestia trenera. On ma koncepcję na tych zawodników. W zasadzie, są to dwie pozycje - 2/3. Artur Mielczarek potrafi także grać na pozycji numer 4, więc zbyt dużego problemu nie widzę - dodaje Marcin Kozak.
Okazuje się, że Dąbrowski był trzecim zawodnikiem na liście do zatrudnienia. Wyżej od niego stali wspomniany Wiśniewski oraz Piotr Pamuła. - Była jasna sytuacja, że chcieliśmy Łukasza Wiśniewskiego oraz Piotra Pamułę, ale obaj nie związali się z nami kontraktami. Jedną z opcji był właśnie Piotr Dąbrowski, z którym negocjacje trwały bardzo krótko - podkreśla Kozak.
W piątek informowaliśmy także o tym, że blisko AZS Koszalin jest rozgrywający z polskim paszportem. Najprawdopodobniej chodzi o Odeda Brandweina, który poprzedni sezon spędził w Enerdze Czarnych Słupsk. Poza tym działacze chcą zatrudnić czterech zawodników zagranicznych. Do Koszalina trafią najprawdopodobniej Amerykanie, ponieważ to właśnie ten rynek jest najmocniej penetrowany.