Wciąż jesteśmy silni - rozmowa z Dirkiem Bauermannem, selekcjonerem reprezentacji Polski

Biało-czerwoni przegrali dwa pierwsze spotkania na Eurobaskecie. Ich coach ma świadomość złego położenia, lecz wciąż nastawia się na maksymalne zaangażowanie i nawiązanie walki w kolejnych starciach.

Adam Popek
Adam Popek

Adam Popek: Początek czwartkowego boju wyglądał naprawdę obiecująco. Potem byliśmy świadkami sporych nerwów, aż finalnie polegliśmy w samej końcówce. Dlaczego tak się stało? Konfrontacja niosła za sobą ogromne znaczenie.

Dirk Bauermann: Zdawaliśmy sobie sprawę z powagi sytuacji. Za cel stawialiśmy zmazanie plamy po środowym, nieudanym występie jednak korzystny rezultat osiągnęli Czesi. Szkoda, bo istniały realne przesłanki ku temu, że zdobędziemy komplet punktów. Przesądziła pamiętna "trójka". Założenia co do tej akcji poczyniliśmy zupełnie inne. Przede wszystkim chcieliśmy faulować, ale tego nie zrobiliśmy. Co gorsza właściwie bez krycia pozostał Lubos Barton, jeden z najlepszych i najbardziej doświadczonych graczy oponenta. Dostał piłkę, po czym pewnie umieścił ją w koszu. Cóż, staramy się mimo to zachować koncentrację i powalczyć w następnych dniach.

Przeciwnicy opierali swoje działania o świetnie dysponowanego Jana Vesely'ego oraz liczne kontry, które ewidentnie sprawiały nam problemy.

- Rzeczywiście wspomniany przez ciebie zawodnik odegrał czołową rolę. Jeśli chodzi o ofensywę wyrządził zdecydowanie za dużo krzywd. Niemniej on stanowił tylko jeden z wielu elementów dobrze funkcjonującego i zorganizowanego kolektywu.

Czysto teoretyzując, jeśli w ostatnich sekundach zablokowalibyśmy drogę rzutów obwodowym, wtedy podopieczni Pavla Budinsky’ego zakładając brak ewentualnego faulu uzyskaliby co najwyżej dwa "oczka". Wówczas nastałaby dogrywka.

- Myślę, że tam moglibyśmy triumfować. W takich momentach ważne jest też szczęście. Rzeczywistość zgotowała inny scenariusz.

Pokazaliśmy przynajmniej trochę lepszy basket aniżeli przeciwko Gruzji.

- To mnie poniekąd cieszy. Chłopakom na pewno nie przyszło łatwo podnieść się po tak słabym meczu. Zabrakło jedynie najistotniejszego czynnika…
Staramy się zachować koncentrację i powalczyć w następnych dniach - zapowiada Bauermann Staramy się zachować koncentrację i powalczyć w następnych dniach - zapowiada Bauermann
Przy okazji potyczek sparingowych świetnie spisywali się podkoszowi - Marcin Gortat oraz Maciej Lampe. Teraz są jakby cieniem tamtych postaci.

- Analizując poszczególne personalia obaj mają na koncie wiele lat spędzonych w ligach zagranicznych, również NBA. Inni doskonale wiedzą, że duet ten potrafi mocno napsuć krwi, wobec czego koncentrują defensywę zwłaszcza dookoła nich. Tym samym zmniejsza się pole manewru, a zarazem utrudnia zadanie jakie muszą wykonać. Nie oznacza to, że nie doceniam poświęcenia jakie gwarantują. Każdy coś sobą wnosi.

Sporo pomógł Michał Ignerski.

- Oczywiście. W trakcie dwudziestu minut wykonał kawał solidnej roboty. Jestem zadowolony, że umie poderwać drużynę wchodząc z ławki.

Sytuacja w grupie mocno się skomplikowała. Jak postrzega pan dalszą część zmagań?

- Bardzo prosto. Mamy trzy starcia, które bez wątpienia spróbujemy wygrać. Rywale reprezentują wysoką klasę, ale to są mistrzostwa. Tutaj trafiają najsilniejsi i z takimi się właśnie mierzymy.

Wciąż jesteśmy silni?

- Powiedziałbym nawet, że bardzo silni!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×