6. dzień EuroBasketu - kto na plus, kto na minus?

Szósty, ostatni dzień grupowej rywalizacji EuroBasketu 2013 na Słowenii już za nami - których drużyn notowania windują w górę, a które zespoły rozczarowują najbardziej?

Barometr w górę

1. Reprezentacja Łotwy

Drużyna Ainarsa Bagatskisa pisze nową historię. Po raz pierwszy od 12 lat Łotysze zagrają w drugiej rundzie EuroBasketu i choć o powtórzenie wyniku z roku 2001 będzie wyjątkowo trudno (wówczas osiągnęli pułap ćwierćfinału), to jednak wynik, jaki już wywalczyli, z pewnością zostanie odebrany pozytywnie w ojczyźnie.

I choć w Lublanie Łotwa zagra z bilansem 0-2, to jednak trzy zwycięstwa nad trzema bałkańskimi ekipami (Macedonią, Czarnogórą oraz Bośnią i Hercegowiną) musiały zrobić wrażenie. A Kristaps Janicenoks to jedna z istotniejszych postaci turnieju - średnia ponad 14 punktów w meczu.

2. Reprezentacja Finlandii

Cztery lata temu na Litwie ekipa Henrika Dettmana wygrała trzy spotkania. W tym roku Finowie pokonali rywali już czterokrotnie, uznając wyższość jedynie włoskiej drużyny. O ile dwie ekipy (Turcja i Rosja) przyjechały na imprezę wyraźnie bez formy, o tyle poniedziałkowa wygrana nad grającą skutecznie, i co ważniejsze - grającą o jak najlepszy bilans przed kolejną rundą, Grecją musi robić wrażenie.

Trener Dettman, który z kadrą pracuje nieprzerwanie od 2004 roku, ma swoje wielkie chwile. Prowadzony przez niego zespół od kilku lat piął się w europejskiej hierarchii, ale zawsze pozostawał krajem nieco egzotycznym koszykarsko. To z pewnością zmieni się od słoweńskiego turnieju. W czym wymiernie pomógł Petteri Koponen, najjaśniejsza gwiazda Finów - przeciętnie 14 punktów i pięć asyst.

3. Bośnia i Hercegowina

Nikt nie spodziewał się, że zespół, którego największą gwiazdą jest Mirza Teletović, zawodnik oddający w każdym meczu prawie 18 rzutów, może osiągnać tak wiele na EuroBaskecie.

Tymczasem drużyna Aco Petrovicia wygrała trzy z pięciu spotkań w bałkańsko-nadbałtyckiej grupie śmierci i do ostatnich sekund walczyła o awans do drugiej rundy. Była o włos; przegrała ostatecznie przez niecelny rzut wspomnianego Teletovicia, odpadając z walki tylko różnicą małych punktów. Ale i tak zrobiła więcej, niż się spodziewano.

Barometr w dół

1. Czechy

Gdy Jan Vesely skakał po głowach Marcina Gortata i Macieja Lampego (24 punkty plus 14 zbiórek), a następnie całkowicie zdominował starcie z Gruzją (27 + 10), wydawało się, że wprowadzi Czechów do drugiej rundy. A może nawet sprawi, że nasi południowi sąsiedzi okażą się czarnym koniem mistrzostw?

Po meczach poniedziałkowych wiadomo, że czarnym koniem to ewentualnie mogą okazać się Chorwaci, którzy w meczu o wszystko zdemolowali drużynę Pavla Budinskego. Aczkolwiek Czesi, kończąc turniej, zostawili po sobie przynajmniej korzystne wrażenie...

2. Litwa

Zespół Jonasa Kazlauskasa, choć awansował do drugiej rundy, nie zasłużył na słowa pochwały po ostatnim grupowym starciu z Bośnią i Hercegowiną. Tylko jeden rzut dzielił bowiem drużynę Bałkanów, by wyeliminować piątą ekipę poprzedniego EuroBasketu z turnieju.

Niemniej Litwini grają dalej, wchodząc w drugą rundę z bilansem 1-1, ale ich postawa pozostawia wiele do życzenia. Nasi wschodni sąsiedzi nie wygrali żadnego spotkania w przekonywującym stylu.

3. Grecja

Po trzech meczach ekipa Andrei Trinchieriego nie miała na koncie żadnej porażki i wydawało się, że pewnie kroczy ku drugiej rundzie. I choć w tej rundzie rzeczywiście zagra, to jednak bilans 0-2, z jakim zacznie rywalizację w Lublanie, nie nastraja optymistycznie.

Grecja najpierw przegrała z Włochami, ale tę porażkę tłumaczono absencją Vassilisa Spanoulisa. Nijak nie można znaleźć jednak wytłumaczenia dla przegranej z Finlandią - rywale byli po prostu lepsi i pokazali graczom Hellady miejsce w szeregu grupy D. I utrudnili walkę w kolejnej fazie.

[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

[/urlz][/b]

Źródło artykułu: