WNBA: Lynx przegrało w Los Angeles

Los Angeles Sparks zatrzymało prezentującą dotychczas bardzo dobrą formę Minnesotę Lynx. Ekipa z miasta aniołów mimo pościgu rywalek zachowała skromną przewagę.

Przyjezdne nieźle rozpoczęły spotkanie, tylko potem, zwłaszcza w trakcie drugiej i trzeciej kwarty, wyraźnie zwolniły. Efektem tego utraciły wcześniej wypracowany dystans i zarazem pozwoliły faworytkom publiczności objąć prowadzenie oraz dyktować warunki.

Świetnie spisywała się Nneka Ogwumike. Była zawodniczka CCC Polkowice wcieliła się w rolę liderki i co chwilę powiększała ogólny dorobek, łącznie zdobywając 25 punktów. Pozytywną kartę zapisała też świeżo upieczona wiślaczka, Jantel Lavender (15 pkt.).

Ich wysiłki nie poszły na marne. Przeciwniczki fakt faktem podczas decydującej batalii otrząsnęły się z letargu, ale zabrakło im czasu, by przechylić szalę zwycięstwa. Cztery "oczka" dla Lynx dołożyła Janel McCarville.

Los Angeles Sparks - Minnesota Lynx 85:84 (14:21, 21:10, 24:20, 26:33)

Seattle Storm udowodniło swoją wyższość nad Tulsą Shock. Drużyna gości mimo słabszego startu rozegrała całkiem poprawne zawody, stopując oponenta w najważniejszych momentach. Kluczowe znaczenie miała czwarta "ćwiartka". To właśnie wtedy Sheckinna Stricklen i Tina Thompson postawiły "kropkę nad i", wykańczają kilka akcji niemalże pod rząd.

W szeregach miejscowych blisko dziesięć minut na parkiecie przebywała eks-koszykarka Białej Gwiazdy, Nicole Powell, lecz ani razu nie umieściła piłki w koszu.

Tulsa Shock - Seattle Storm 67:76 (22:17, 10:19, 16:13, 19:27)

Źródło artykułu: