Stabill Jezioro Tarnobrzeg przez długi czas toczyło wyrównany bój z Treflem Sopot. Dopiero kilka minut po przerwie gracze z Trójmiasta zaczęli wypracowywać swoją przewagę, która na koniec spotkania osiągnęła rozmiar 19 punktów. Po końcowej syrenie na tablicy wyników hali UCS UMK w Toruniu widniało 88:69 dla koszykarzy z Sopotu (więcej o tym meczu tutaj). - Wytrzymaliśmy całą pierwszą połowę i część trzeciej kwarty. Wystąpiliśmy bez jednego amerykańskiego rozgrywającego, (Chaisson Allen - przyp. red.) który jest znaczącym ogniwem zespołu - powiedział tuż po zakończeniu spotkania Leszek Marzec.
Opiekun zespołu z Tarnobrzegu przyczyn porażki dopatrywał się w szybkich atakach drużyny z Trójmiasta. - Przez większość meczu utrzymywał się wynik na styku. Dopiero w końcówce gracze Trefla Sopot odskoczyli dzięki szybki atakom. My nie trafialiśmy z przygotowanych pozycji po których byliśmy kontrowani. W końcówce na pozycji rozgrywającego zagrał 16-letni zawodnik, który otrzymał ode mnie szansę występu - stwierdził nasz rozmówca.
Memoriał im. Wojciecha Michniewicza nie jest typowym przedsezonowym turniejem. W trakcie rywalizacji nie jest wyłaniany zwycięzca weekendowych zmagań, nie ma także finałów. - Nie zastanawiamy się nad systemem rozgrywek w turnieju. Patrzymy po prostu na kolejnego rywala, który teoretycznie jest od nas lepszy (Anwil Włocławek). Udało nam się zobaczyć, gdzie jesteśmy z naszą dyspozycją i jak grają inne zespoły. To bardzo cenny materiał szkoleniowy. Za trzy tygodnie start ligi. Mamy zamiar zagrać o wyższe cele niż w zeszłym roku - zakończył rozmowę trener drużyny z Tarnobrzegu.